|
smierc smierc i umieranie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Nie Paź 14, 2007 18:29 Temat postu: |
|
|
A jakiej chcesz miłości i od kogo?
Ludzie nie są dojrzali więc taka też ich miłość. Zawsze coś...
Dla mnie – jesteście moją sanghą.
(Chcesz "dowodu miłości"? To podaj numer konta, LOL. ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Nie Paź 14, 2007 18:29 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
dominikdano
Dołączył: 12 Lut 2007 Posty: 706
|
Wysłany: Nie Paź 14, 2007 19:00 Temat postu: |
|
|
Prawda o miłości?
Miłość poddaje sie ocenie.
Kochanie, miłowanie itp. uczucia wypływają z ego.
Nawet jeśli są nieodwzajemniane, to są zintegrowane z osobą.
Osoba jest osobno, tj. w jakiejś relacji do reszty.
Wydaje mi się, że tak rozumiana miłość nie jest szczególnie doskonała.
Miłość, która prowadzi do poświęceń, albo męczeństwa, nie jest lepsza.
Znacznie wyżej stawiam współczucie dla wszystkich czujących istot.
Jest to świadome nastawienie, a nie ogarniające nagle uczucie.
Ogarnia zawsze wszystko, nie wyłączając też samego współczującego.
Gdyż współczujący też odczuwa cierpienie i również pragnie wyzwolenia.
Każdy więc jest godzin współczucia. Wszyscy jesteśmy w tym równi.
To jest uniwersalne. |
|
Powrót do góry |
|
|
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Nie Paź 14, 2007 21:09 Temat postu: |
|
|
Ale kochac - to takie przyjemne.... ach!
I LOVE TO BE IN LOVE. |
|
Powrót do góry |
|
|
11ksiezyc
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 2121 Skąd: Dun Éideann, Alba
|
Wysłany: Pon Paź 15, 2007 07:50 Temat postu: |
|
|
doskonale Dominiku
widze to podobnie
tyle, ze gdy ktos poznaje siebie i poznaje swoja 'milosc' to przestaje oceniac i porownywac ja u innych
dobrze widac tylko z gory, a z takiej pozycji to tylko na wspolczucie jest miejsce
milosc rozwijamy cale zycie tak samo jak rozwijamy swiadomosc
granice kochania i postrzegania sa zbiezne
tam gdzie stereotyp, kompleks tam pustka w kochaniu, zalosna atrapa
nigdy nie kochamy bardziej niz siebie
chyba, ze w pustych slowach
nawet boga kochamy tym bardziej im mniej go sobie wyobrazamy, a bardziej jest w nas
kochac to dostrzegac siebie w innych, wspolna doskonalosc
rozciagac skupienie poza 'siebie'
poswiecenie podaza ZA swiadomoscia wspolnego dobra i braku podzialu, rozroznienia
cierpietnicze umartwienie tak ma sie do milosci jak brawura do odwagi
ludzie 'kochaja' z leku i wg leku oceniaja milosc
gdy nie ma lekow milosc jest oczywistoscia, zanurzeniem w boskiej radosci
budzacym sie nie mowimy: kochaj! bo to by znaczylo: postaw sobie cel
mowimy: badz!
sama swiadomosc otwiera na milosc, nie potrzeba nic wiecej
tak jak emocje sa reakcja na zdarzenie, tak uczucia odpowiadaja na stan
hawajczycy mowia: radosc jest w melodii milosci
Aloha znaczy ciesze sie, ze jestes _________________ za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy |
|
Powrót do góry |
|
|
fikoł
Dołączył: 07 Maj 2007 Posty: 314
|
Wysłany: Pon Paź 15, 2007 08:30 Temat postu: |
|
|
Gdy ktoś mówi do mnie: "nie kochasz mnie", to wówczas odpowiadam: "ale nic nie stoi na przeszkodzie abyś Ty kochał mnie"...
to prawda, że gdy jesteśmy w miłości, to nie zadajemy pytań czy ktoś nas kocha, czy nie kocha...nie zastanawiamy się nad tym, nie ma tego pytania... |
|
Powrót do góry |
|
|
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Pon Paź 15, 2007 13:58 Temat postu: |
|
|
W N2 3 plus 1 ( http://umieranie.phorum.pl/viewtopic.php?t=20 )
Cytat: |
Ale raz Obudzeni plakali. Dlaczego ?
- Ze wspolczucia - odgadl ktos z kuchni Karma-Lingu
- .Tak. Ze jeszcze nie wszyscy sa tam razem z nimi. 1)
1)
"Le yoga tibétain et les doctrines secrétes" - wyd. W.Y.Evans-Wentz, tlum Lama Kasi Dawa Samdup, Adrien Maisonneuve, Paris 1970, str 150 :
..."Po osiagnieciu Wyzwolenia pojawia sie nieskonczone wspolczucie dla wszystkich zyjacych istot, ktore jeszcze nie rozpoznaly prawdziwej natury swego wlasnego umyslu. " |
Współczucie do nieobudzonych. Nam zachwyt i miłość jak do samych siebie, tak to czuję i rozumiem.
Dlaczego i ja potrzebowałabym współczucia i od kogo?
Mam wszystko, co potrzebuję, w nadmiarze. Rozwijam się we własnym tempie. "Za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem." NIE cierpię. Robię, co mam robić. |
|
Powrót do góry |
|
|
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Pon Paź 15, 2007 17:19 Temat postu: |
|
|
Bo ddn i fikoł mówią o miłości ludzkiej a nie boskiej, nieuwarunkowanej i spontanicznie natychmiastowej.
Pon Paź 15, 2007 11k napisał: |
ludzie 'kochaja' z leku i wg leku oceniaja milosc
gdy nie ma lekow milosc jest oczywistoscia, zanurzeniem w boskiej radosci |
To tę drugą uczymy się dzielić między sobą. Jest taka różnica, że aż dziwne, że nosi wciąż tę samą nazwę (słowo?). (Widocznie ludziom brak słowa. Takiej Miłości nie znają więc i nie nazwali. Zdarza się,)
Spotkałam w tekstach, że to nasze uczucie nazywa się wymiennie, albo Miłością (w wyrażeniu : "Bóg jest Miłością" ) albo Szczęściem (w Sat-Czit-Ananda) i to ta energia, którą Osoby Trójcy wymieniają między sobą.
LOVE Wam! I Szczęście! LOL |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Pon Paź 15, 2007 17:19 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|