|
smierc smierc i umieranie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zryty
Dołączył: 22 Lis 2009 Posty: 289
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 22:15 Temat postu: Schizofrenia - czyli jak zniszczyć sobie życie - poradnik |
|
|
Na początku wypada wspomnieć że lubiłem narkotyki. Byłem "spod bloku ziomusiem". Ziomuś spod bloku lubił odurzać sie czym popadło od lat dziecięcych. Nie bede wspominał o szczegółach (liste środków za pomocą których można zniszczyć sobie życie podam na życzenie).
W każdym razie ziomuś dużo też palił papierosków. Ziomuś był depresyjny z natury, był malkontentem totalnym. Wszedzie było szaro i źle a "rzeczywistość na trzeźwo była nie do zniesienia". Ziomuś nie lubiał szkoły co zmusiło go do repetowania niektórych klas szkoły średniej. Ziomuś bardzo dużo pił, lubił awantury, lubił prowokować bójki w barach. Lubił wracać do domu zakrwawiony. Ziomuś miał juz lat 19 kiedy w nieszczęsne rapy ziomusia dostały sie ksiazki ezoteryczne znanych guru. Ku radości ziomusia metody zawarte w mądrych ksiazkach były fantastyczne na kompleksy. Niestety ziomuś nawet nie przypuszczał że zaczyna mu sie naprawde niezła faza w głowie. Z której jak sie okazało później - już się nie wychodzi. Ziomuś myślał ze wszystko juz z tych książek zrozumiał. Myslał ze juz jest mistrzem i odkrył prawde. Co w prawdzie chwilowo pozwoliło mu odstawić narkotyki ale jak sie okazało później on po prostu szukał nastepnego, taniego naturalnego środka dzieki któremu mógłby odleciec.
W tym czasie ten mały zakompleksiony człowieczek rozpaczliwie szukał szczęscia. Prosił Boga o miłosc - taką prawdziwą. Wszędzie było źle, myśle że ziomuś prędzej czy póżniej wycioł by jakis fatalny numer. Wtem nagle coś sie stało - ziomuś spotkał kobiete. Była niesamowita, albo zwykła, ziomuś nie wiedział co sie dzieje. Na poczatku nie pamiętał jak wygląda. Pamiętał tylko ze było "coś dziwnego" w jej oczach. I nie wiedział co. Miał okazje jeszcze raz pewnego dnia zobaczyć te oczy... I dalej nawet nie domyślał sie co w nich jest ale to coś go przerażało kiedy w nie patrzył. Uciekał. Nie wiedział co jest grane. Ale kiedy oczu nie było już w pobliżu ziomuś robił sie ekstatyczny. Nagle wszystko przybierało innych kolorów. Zła zyciowa faza ziomusia znikała jak ręką odjoł. Ziomuś dalej nic nie kumał. Ale znalazł juz swój apap. Szukał tych oczu za każdym razem kiedy wiedział że moze je spotkać. Ziomuś nie wiedział do kogo należą, chociaz potrafił docenić anielskie piękno kobiety która je posiadała. W każdym razie ziomuś nie zdążył... Zwlekał zbyt dlugo z tymi swoimi krokami pierwszymi i oczy mu przepadły (ale to w koncu nie jest historia z dobrym zakończniem) wiec... Sprytny ziomeczek, posiadający już niebywałe zdolosci ezoteryczne, mistrzowsko opanował sztuke którą nazywał "obserwacją" (nie mylić z obserwacją). Ziomeczek był tak zachwycony zjawiskiem które powstawało kiedy spotykał mistyczne oczy że chciał zeby nigdy go nie opusciło. Zatem sprytny mistrz obserwacji zapominając po co zyjemy na tym swiecie pragnoł jedynie zaćpać głowe nowym odkryciem. Jak sie okazało nasłodszy narkotyk jaki ziomuś znalazł na tym świecie może być "regulowany" za pomocą "obserwacji" (specjalnej obserwacji ziomusia ktorą wymyślił bo myślał ze tak ma być).
Tak wiec ziomuś w jakiś niewytłumaczalnych okolicznosciach był w stanie kontrolować czas trwania ekstazy pojawiającej sie w kontakcie z mistycznymi oczami. Zatem nie żałował sobie. Przeciez nie mogł mieć oczu na własność - należały do anioła który kroczył swoją własną drogą, tylko czasem ich drogi sie krzyzowały. Ziomus nie miał pojęcia co wyprawia i jak bardzo niszczy wszystko cokolwiek moglby w zyciu miec. Niestety ziomus w glowie miał pstro. Zatem kiedy juz potrafił wydłużać czas trwania ekstazy, mógł sprawiać ze była ona głębsza, dzieki samej woli umysłu. Ziomuś dostał kopa takiej energii ze sen przestał być możliwy. A to sie w nim pogłębiało. Było coraz głębiej i głębiej. Ziomuś który nigdy nawet nie przypuszczał ze moze być religijny, nagle zaczoł sie modlić. Tak jak by faza zmierzała juz w zupełnie innym kierunku. Mistyczne oczy dalej były wspaniałym marzeniem, ale cos w ziomusiu sie zmieniło. Mysli przybrały inny, nieprzewidywalny tor. Ziomus zmienił sie w anioła. Nagle sam Bog natchnol ziomusia. Wszystkie pisma swietne zaczeły wydawać sie oczywiste, sami apostołowie oświeceni. Budda, Jezus byli wszędzie. Wszystkie świete księgi śpiewały o jednym największym marzeniu człowieka. Nagle ziomuś w punkcie ekstazy totalnej, płacząc ze szczęscia w swoim przepalonym papieroskami pokoju (ciągle palił chociaz głos sumienia powiedział mu zeby juz przestać) przekroczył totalnie granice swojego jestestwa. Siła była potworna, niemal rozrywało ciało. Nagle z tych ogromnych głębokości, totalnych głębin przyszło coś czego ziomuś nie może pojąć do dziś. Jak by żrodło ekstazy, całego jestestwa ziomusia, wszystkiego czym był. Jednocześnie było to święte, święte i nadprzyrodzone w co ziomuś nie mógł uwierzyc przez wiele lat pozniej. Była to eksplozja porownywalna z niczym. Wydawało sie wtedy że ziomus czekał na tą chwile całe życie. Przeszlosc z tej perspektywy wydawała sie czyms nierealnym, jakims złym snem. I przez tą chwile ziomuś jakby "wyszedł" do raju. Wyszedł tam. Zobaczył to. Nie wiedział co było w tym raju. Ale zgasił to ze strachu. Myslał wtedy ziomuś ze ezoteryczne ksiegi zaprowadzą go do potepienia... I to było troche dziwne bo ziomus sie wtedy modlił jak nikt inny. Myslał o Bogu nawet sikając w kiblu... I jakoś dziwnie sie ziomus z tym czuł. W kazdym razie ziomus na chwile wyszedł, ale wrocił. Bo szczęscie wydawało sie wtedy tak trwałe i ogromne ze ziomus bał sie ze juz nie wroci stamtad. I co on by wtedy zrobił? Jak by mame kochał? Albo co by koledzy powedzieli - ze ziomus jest jakis nienormalny? Albo co jak ziomus "wyjdzie" na zawsze a potem Bog go potepi za to ze włamał sie do raju? Co jak ksiazki ezoteryczne zostały napisane przez szatana i nie wolno ich czytać? Co jak to mistyczne kundalini - boska siła która zmieni ziomusia w jakąś istiote piekielną. Co jak tak ogromna ekstaza nagle zmieni sie w nienawiść?
Ale... ziomuś któregos dnia prosił Boga zeby wzioł jego wole. Bo ziomus juz nie chce miec swojej woli. Bo nie umie nic z nia zrobic... Ale ziomus wtedy tego nie pamietal.
W kazdym razie ziomus poległ. Wrocił. Nie spał. I nagle stało sie cos niedobrego dla ziomusia. W ziomusiu jak to powiedział "zgasło światło". Nagle tam gdzie byla swietosc pojawił sie mrok. Czarna okropna przestrzeń w duszy ziomusia. Przeszywała kompletnie ziomusia do dna. I był tam straszny lęk. I było to najgorsze uczucie jakie ziomuś mógł sobie wyobrazic. Chciał zeby wrociło szczescie ale nie mogl wykszesac go juz z niczego. Tak jak by nie było w nim juz iskry która mogla by rozpalić ogień. Totalne dno. Ziomus modlił sie i modlił zeby to tylko nie było kundalini, zeby nie był potepiony, zeby tylko nie to i nie to. Ziomuś tej nocy zesikał sie w majtki. Tak. Ten sam twardy ziomus, pan imprez i awantur zesikał się. Potem było juz coraz gorzej. Wycieczki po parafiach, ciagła udręka. Starania o egzorcyzmy. Psychiatra. Alkohol. Nowe halucynajce - głosy. Szpital. Ziomus emocjonalnie zgasł, nie czuł już nic. Niczego nie kochał, był nikim. 7 lat piekła aż do chwili obecnej. Chora historia, smieszna, godna pozalowania, historia małego, tępego biednego chłopca który skończył na tej stronie. Duzo rzeczy sie zmieniło - dziś już nie sikam w majtki, nie jestem ziomusiem, jest inaczej, zwłaszcza ostatnio jest inaczej. Ostatnio stopniałem. Płakałem długo, cały dzień i noc, nie spałem płakałem po prostu. Pierwszy raz od 7 lat. Wcześniej nie mogłem. Jestem tu teraz. Po co, nie wiem. historia złamanego czlowieka. Złamanego przez własną głupote... |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 22:15 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
cube
Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 141 Skąd: z krainy Oz
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 23:14 Temat postu: |
|
|
"Co cię nie zabije to cię wzmocni" - pamiętaj Zryty.
Wiem to, bo i ja dwa razy zaliczyłem szpital. |
|
Powrót do góry |
|
|
civilmonk
Dołączył: 24 Lut 2007 Posty: 168
|
Wysłany: Czw Lis 26, 2009 00:09 Temat postu: |
|
|
Ziom!
To jest mocne.
Zyciowe, z jajem machniete, z piaskiem miedzy slowami zgrzytajacym.
Podobne do
oczu i motylkow
...czerwonych _________________ Blog: http://glosmu.wordpress.com
Blip: http://glosmu.blip.pl |
|
Powrót do góry |
|
|
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Czw Lis 26, 2009 02:13 Temat postu: |
|
|
Po mignieciu raju - noc duszy.
Bo brak sil i oczyszczen by sie tam dluzej utrzymac?
Po pierwszych lotach sie spada. Ale znow sie pod te gorke drapiemy.
(I - jeszcze Polska nie zginela!) |
|
Powrót do góry |
|
|
ibrahil
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 396
|
Wysłany: Nie Lis 29, 2009 16:27 Temat postu: |
|
|
Wiele z tych sytuacji w twoim życiu przypomina moje własne.Nie jest do końca tak,są podobieństwa i są różnice.Też byłem w szpitalu i zostałem sam.Płacz czasami,jak zauważyłem w takich depresyjnych stanach nic nie pomaga i jest jeszcze gorzej.Co innego gdy płacze się ze wzruszenia,gdy odkrywa się swoją szlachetną stronę osobowości-to oczyszcza i podnosi.Przez wiele lat byłem jak wypalony,wiele emocji uległo zanikowi i zatarciu.Zblakły.Poznałem nowe uczucie-śmierci za życia.Myślałem,że nie ma dla mnie nadzieji,ale to tylko dlatego,że na coś innego liczyłem i kalkulowałem błędnie.Nadzieja jest na pewno.Ja jestem o tym przekonany.Dlatego jeszcze nie leżę w grobie. |
|
Powrót do góry |
|
|
11ksiezyc
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 2123 Skąd: Dun Éideann, Alba
|
Wysłany: Nie Lis 29, 2009 18:11 Temat postu: |
|
|
hah, porownajmy ryty i zalozmy klub
kto ile siedzial?
ja spedzilem w psychiatryku 2 lata
ale to byl inny psychiatryk; nie bylo milo, bylo zimno i glodno
wiezienie, sredniowieczne lochy; zmarlem tam
Mongolia w latach siedemdziesiatych
Zryty w innym watku pytal po co analizowac, po co myslec o tym, po co czytac, po co szukac jakiegos rozwoju
to chyba dosc proste
bez powodu sie tego nie robi
niektorym ludziom trafia sie taka sytuacja, tak im sie skomplikuje zycie, ze jedynym wyjsciem jest wzniesc sie troche ponad te piekla
czterdziesci lat temu moje zycie spolaryzowalo sie na nienawisc i milosc; z czasem jednak nienawisc tracila sens, a po utracie praktycznie wszystkich bliskich noszenie czegokolwiek w sobie bylo cierpieniem
duzo medytowalem, ale bylo juz za pozno _________________ za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy |
|
Powrót do góry |
|
|
ibrahil
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 396
|
Wysłany: Nie Lis 29, 2009 20:08 Temat postu: |
|
|
11ksiezyc napisał: |
czterdziesci lat temu moje zycie spolaryzowalo sie na nienawisc i milosc; |
Właśnie teraz zacząłem się zastanawiać ile ty masz właściwie lat 11ksiezycu?
Czy mógłbyś mnie,że tak powiem "oświecić" w tej kwestii? :))
Do tej pory byłem przekonany,że jesteś moim rówieśnikiem czyli około trzydziestki. |
|
Powrót do góry |
|
|
11ksiezyc
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 2123 Skąd: Dun Éideann, Alba
|
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 01:22 Temat postu: |
|
|
ibrahil napisał: | Właśnie teraz zacząłem się zastanawiać ile ty masz właściwie lat 11ksiezycu?
Czy mógłbyś mnie,że tak powiem "oświecić" w tej kwestii? :))
Do tej pory byłem przekonany,że jesteś moim rówieśnikiem czyli około trzydziestki. |
wspomnienia nie sa obiektywna rzecza
te zaczynaja sie u mnie w czasach Cesarstwa Rzymskiego
pamietamy najlepiej to co bolesne
dopoki nie przerobimy przypomina nam sie i nie czujemy sie wolni
metrykalnie nie mam jeszcze 30 lat _________________ za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy |
|
Powrót do góry |
|
|
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 02:36 Temat postu: |
|
|
ibrahil napisał: | .Płacz czasami,jak zauważyłem w takich depresyjnych stanach nic nie pomaga i jest jeszcze gorzej.Co innego gdy płacze się ze wzruszenia,gdy odkrywa się swoją szlachetną stronę osobowości-to oczyszcza i podnosi. |
Bo mnie Luk uczyl „no pity”, a takze no “self-pity“. (Całość to była : “no fear,no pity, no hatred” tj “bez strachu, bez litości i bez nienawiści”. Już o tym pisałam, ale powtarzam. )
Litość, a także litość nad sobą jest zawsze obrzydliwa i tego w uczuciach należy unikać.
Litość to nie buddyjskie współczucie, gdzie szuka się jak pomóc.
Litość upokarza obie strony.
Nie płaczę (może wyjątkowo). Już dawno wiem jak “grać z karmą”. Jeśli mnie jaki syf spotka czy cegła na głowę spadnie (a zdarza się coraz rzadziej), to wiem, że musi zasłużyłam, skoro “taka moja karma”. Przeskrobałam – to odcierpię. “Stać mnie – zaplacę.“ Stulam uszy, przeczekuję i cieszę się, że nie gorzej.
PS Ibrahil, depresji także należy unikać. Jak wpadniesz – znajdź powód, odkręć i wyłaź. Depresja to takie samo niechlujstwo dla umysłu jak dla ciała mieć wymięte ubranie czy brudne paznokcie.
Ja się depresji wstydzę tak samo. Nam już nie przystoi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 02:40 Temat postu: |
|
|
ibrahil napisał: |
Właśnie teraz zacząłem się zastanawiać ile ty masz właściwie lat 11ksiezycu?
Czy mógłbyś mnie,że tak powiem "oświecić" w tej kwestii? :))
Do tej pory byłem przekonany,że jesteś moim rówieśnikiem czyli około trzydziestki. |
Ibrahil, ale ja mam „tak samo“. Moje aktualne cialo ma xx (jestem kobietą, więc tu wolę trochę dyskrecji, LOL) , ale pamiętam ze 100 i dwie śmierci pomiędzy. (Nic przyjemnego, ale tak czasem jest. ) |
|
Powrót do góry |
|
|
11ksiezyc
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 2123 Skąd: Dun Éideann, Alba
|
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 03:04 Temat postu: |
|
|
z roznych wzgledow lepiej pamietam niektore rzeczy z dawnej przeszlosci niz np. z czasow, gdy bylem nastolatkiem
wewnetrznie uwazam ten okres za niezamkniety, niedokonczony, niewykozystany w pelni; sliski
latwiej siegac pamiecia ze swiadomoscia, ze jesli sie cos znajdzie to bedzie mozna to latwo zostawic/wyprzec mowiac sobie, ze to przeciez z innej jazni
latwiej jest wykrecic sie od odpowiedzialnosci za cos, przy czym nas nie bylo
wypieranie pamieci zdazen z biezacego zycia jest juz znacznie bardziej ryzykowne i moze prowadzic do problemow
te wczesniejsze wspomnienia zawsze moga poczekac
zreszta nawet sami traktujemy je z przymruzeniem oka _________________ za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy |
|
Powrót do góry |
|
|
ibrahil
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 396
|
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 10:12 Temat postu: |
|
|
U mnie to jest tak,że czasami czuję się i zachowuję jak mały chłopiec,czasami jak mała dziewczynka,czasami jak dorosła,piękna kobieta,czasami jak nastoletni chłopak,czasami jak zrzędliwy albo łagodny starzec,rzadko jak stara doświadczona kobieta.Przez długi czas nie czułem się jak mężczyzna w moim wieku.Dopiero od niedawna czuję,że przekroczyłem próg męskiej dojrzałości. |
|
Powrót do góry |
|
|
civilmonk
Dołączył: 24 Lut 2007 Posty: 168
|
|
Powrót do góry |
|
|
11ksiezyc
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 2123 Skąd: Dun Éideann, Alba
|
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 00:03 Temat postu: |
|
|
ja bym dal Tomkowi nawet wiecej (razem 142) _________________ za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy |
|
Powrót do góry |
|
|
Nina2
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 3191 Skąd: Paris, France
|
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 02:30 Temat postu: |
|
|
Ja pamietam Tomka jako bosonoga hippiske w cyganskich powiewnych szmatkach. Ale to juz dobre kilka lat... |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 02:30 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|