Forum smierc Strona Główna smierc
smierc i umieranie
 
 POMOCPOMOC   FAQFAQ   SzukajSzukaj   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Snerg

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Schizofrenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Lis 01, 2010 03:46    Temat postu: Snerg Odpowiedz z cytatem

Na http://umieranie.phorum.pl/viewtopic.php?t=686 (dział Filmy, książki itp.) wkleiłam post SNERG i tytuł jego książki („Według łotra”) o tym, jak bohater, po spontanicznym oswieceniu, z niewiedzy jak się wtedy zachowywać, zostaje seryjnym mordercą.
Tu przestrodze tym, co w podobnej sytuacji, będąc zbyt upierdliwi dla bliźnich, trafili do wariatkowa.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Reklama






Wysłany: Pon Lis 01, 2010 03:46    Temat postu:

Powrót do góry
administrator



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 110

PostWysłany: Nie Gru 12, 2010 09:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

--------------------------------------------------------------------------------

Link do Snerga „ Według łotra” na e-booku tu:
http://chomikuj.pl/AxisMundi/Dokumenty/science+fiction+i+fantastyka/Wisniewski-Snerg_Adam_-_Wedlug_Lotra_%28SCAN-dal_699%29.rtf
Sciaga sie latwo. W formacie .doc swietnie czytelne.
Chciałabym, żeby wszyscy, którzy otarli się o schizofrenię, przeczytali koniecznie. Ta krotka, fascynująca historia tłumaczy ich sytuację. I żeby powtarzali koniecznie powitanie Płowego Jacka: „Szanuję was wszystkich, którzy pozostajecie w cieniu.”
Gdy takie podejście przed każdą wypowiedzią wbijemy sobie do głowy i w przyzwyczajenie, uchroni nas to przed wariatkowem. I wieloma konfliktami na co dzień.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Nie Lip 24, 2011 03:22    Temat postu: Matrix Odpowiedz z cytatem

Moja dyskusja o Snergu na Salonie24
http://falka.salon24.pl/316725,duch-w-maszynie-cz-ii-matrix-czy-schizofrenia

falka (17.06.2011 17:20):
Czym jest Matrix?
To pytanie to nie tylko tekst z filmu, fundamentalne i wręcz oklepane już pytanie, wokół którego buduje się cała akcja jak i psychika głównego bohatera.
To pytanie należy postawić w kontekście całej fabuły jaka zamyka się w jej tytule.
„Matrix” – jako przedstawiciel pewnego specyficznego nurtu obecnego zarówno w literaturze jak i sztuce filmowej.
„Matrix” - jako jedna z wielu historii, w których ukryta jest ta sama myśl filozoficzna, a za którą idzie właściwie już cały przekaz. Przekaz będący współczesną wersją mitu gnostyckiego.
"Matrix" - jako pojęcie „Macierzy”, o której czytamy już u Junga w jego analizie symboliki archetypów.
Gdy w 1999 roku królował w kinach i zyskiwał coraz większe rzesze swoich fanów i tyle samo antyfanów, tylko niewiele osób zdawało sobie sprawę, że Wachowskim udało się po raz pierwszy na masową skalę zaszczepić pewien powtarzający się już od lat w literaturze i kinie motyw. I ten kto się z tym motywem nie zetknął i nie zetknie, nigdy nie odpowie sobie na pytanie „czym jest Matrix”, gdyż nie będzie widział wieloznaczności tego pytania.

Motyw do tej pory ukryty w treściach z tak zwanej wyższej półki.
Treściach trudnych, będących raczej lekcją niżeli rozrywką dla odbiorcy. Niekiedy niełatwą nawet dla konesera.
To takie pozycje jak „Ghost In the Shell”, „Akira”, „Irrehare” oraz bardziej przystępne treści jak – „Trzynaste Piętro” czy „Mroczne miasto”, które jednak ze względu na fabułę, nie miały siły przebicia takiej co dzieło Wachowskich.
Wszystkie za to łączy jedno: bohater pogrążony w stanie uśpienia, z którego pragnie się przebudzić – czyli owo nawiązanie do mitu gnostyckiego. I tu pojawia się wspólne dla każdego z nich poczucie wyjątkowości, tego że w świadomości drzemie niezwykły potencjał, który musi się uaktywnić.
W miarę podejmowania prób, rzeczywistość dla bohaterów staje się czymś z pogranicza jawy i snu, którą mogą (i niektórzy zaczynają) lepić jak plastelinę wedle własnych upodobań. Ciągnie to za sobą spostrzeżenia, jakoby do tej pory żyli w iluzji. Tak naprawdę to skutek zetknięcie się świadomości ze złożonością o jakiej do tej pory nie było pojęcia.
To również przez możliwość kreacji i kontroli, która rodzi więcej pytań niż daje odpowiedzi. Za tym wszystkim nie nadąża umysł.
Pojawia się pytanie: „Kim jestem, jeżeli czuję że mogę wszystko?” .
Bohater by na nie odpowiedzieć, jak również by nie zagubić się w tym stanie, by nie oszaleć, musi zobaczyć jeszcze więcej, a więc przebudzić się permanentnie, by zobaczyć rzeczywistość taką jaka jest.
Właśnie to jest finiszem każdego scenariusza .
Co się za tym kryje?
Co jest rozumiane pod tym „permanentnym przebudzeniem”?
To pytanie pozostanie bez odpowiedzi, ponieważ ważne jest ukazanie nie celu jaki jest na końcu drogi, lecz samej drogi. Istotą jest uświadomienie o tym wszystkim co prowadzi do tego pytania, a co prowadzić nie musi, ponieważ pierw należy wcielić to w życie, uświadomić ludziom jakie powinni stawiać pytania i dlaczego.
Dlatego też każda z tych historii podsuwa inny wynik.
Każdy z tych bohaterów dochodzi do tego samego-do przebudzenia, tylko że w różny sposób. Neo w „Matrixie” zaczyna widzieć algorytmy, czyli prawdziwą rzeczywistość matrycy, utkaną z jej wewnętrznego kodu. Adrian w „Irrehare” personifikuje się z Allachem, dzięki czemu przelewa się do niego cała wiedza o Irrehare. Z kolei uwieńczenie przebudzenia Akiry, następuje w momencie, w którym sam stwarza Wszechświat.
Kluczem do tego wszystkiego jest rozwój świadomości, jej intensywna ewolucja, do której bohater dąży.
Różnią się tylko modele tego dążenia. Neo, czy Adrian sprzężają się z cyberprzestrzenią, za to „Akira” przedstawia to jako skutek stosowania psychodelików i w ogóle eksperymentów z ludzką psychiką.
Czym zatem jest Matrix?
Dla niektórych Matrix to schizofrenia.
Nawet jeden publicysta, na łamach Nowej Fantastyki, tak niegdyś interpretował jego fabułę – jako chorobę głównego bohatera. Jego interpretacja, choć rzeczywiście ciekawa, nie ma jednak w tej postaci przełożenia na rzeczywistość.
Jaki jest sens ukazywania zatem takiej historii?
Wtedy wszystko pozostałe do czego ta fabuła nawiązuje traci na znaczeniu…
Wygląda na to, że obecne tam odwołania do religii wschodu, do mitu gnostyckiego, wielu alegorii filozoficznych jak np. „mózg w kadzi”, „deus ex machine”, również nawiązania do Kartezjusza, czy Jaskini Platona są czystym przypadkiem, albo ukryte są w treści jedynie po to by jakoś wytłumaczyć, że bohater cierpi na schizofrenię i pokazać jak chory może patrzeć na rzeczywistość.
Czy zatem podobnie powinno się patrzeć na resztę tego typu historii? Wszyscy chcą w różny sposób i z różnym skutkiem, przedstawiać mam świat oczami schizofrenika?
Owszem, można tak na to patrzeć. Nie ważne, że to uproszczenie. Przecież nie każdy musi wiedzieć, że wtedy kłóci się to z nurtem cyberpunk’u , który w końcu zastanawia się nad istotą świadomości i jej ewolucją.
Może też dlatego sam autor publikacji jednak przyznaje, że filmu nie zrozumiał…
Mimo wszystko dla wielu schizofrenią to pozostanie. Zgodnie z tą myślą, że „ludzkość zrozumie przesłanie filmu Matrix dopiero za 20 lat”…
Dlaczego?
Po pierwsze, ponieważ człowiek przyzwyczaja się do czynników jakie znajdują się wokół niego. Przyzwyczaja się do swoich wyobrażeń o sobie, swoim istnieniu i o rzeczywistości. Takie przesłanie jak w „Matrix” burzy uporządkowaną rzeczywistość, zmusza do zmiany własnej świadomości względem niej oraz względem samego siebie.
Po drugie, charakterystyczna dla wielu ignorancja, sprawia że nawet nie starają się dostrzec w „Matrixie” nic prócz walki niedobrych maszyn, z dobrymi ludźmi i tego że toczy się ona pod płaszczykiem efektów specjalnych.
Tacy najczęściej też szydzą, gdy słyszą że jakiegoś tam przesłania nie zrozumieli.
Zatem jak tu nie zgodzić się z tym, że „ludzkość zrozumie przesłanie filmu Matrix dopiero za 20 lat”?
…i nikt nie mówi o robieniu czegoś na siłę, po prostu czasem warto wyzbyć się ignorancji, zwrócić choć na chwilę uwagę… , bo umyka nam fakt, że coś nowego kształtuje się na naszych oczach.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Nie Lip 24, 2011 03:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Robakks:
Ze słowem "Matrix" po raz pierwszy zetknąłem się, gdy jeden z dyskutantów na grupie pl.sci.filozofia wymieniał nazwy emanacji ducha:
Maja, Mana, Matrix, Duch Święty. Tyle zapamiętałem.
Później ktoś opowiadał o filmie Matrix i ludzkich kokonach sterowanych informacyjną iluzją tworzoną przez superkomputer w przestrzeniach do których zwykły śmiertelnik nie ma dostępu.
Później oglądnąłem filmy z Neo - głównym bohaterem,
a później poskładałem to razem w jedną całość i wyszedł banał:
Matrix to REAL zapisany liczbami mianowanymi.
Później przestałem o tym myśleć, skoro przybyłem, zobaczyłem i nazwałem, ale...
ale?
ale z przyjemnością podyskutuję, bo warto. :-)

Nina2 --> Robakksa:
Matrix to nasz Real, tak.
Ale problem, jaki stawia film "Matrix" to pytanie: czy można wyjść poza real (i jak?).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Nie Lip 24, 2011 03:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 --> falki
Więc były i inne filmy: „Ghost In the Shell”, „Akira”, „Irrehare” ?
Nie widziałam żadnego, Matrixa też tylko fragmentami, nudził mnie bójkami, dziwnymi efektami, krążeniem wokół tematu zamiast wprost powiedzieć...
Lecz musiał być dobry i znaczący, "kultowy", skoro słowo weszło do obiegu. No i filmem czy modną piosenką dotrze się do szerokiego odbiorcy. Ktoś tam zawsze odbierze i do siebie przyjmnie.

A propos: autorem scenariusza jest też Polak, Adam Wiśniewski –Snerg. (Był nawet proces o prawa autorskie, szczegóły i jego książki w pdf istnieją na necie.) Genialny samouk (obraził się na coś i wyszedł z matury?), lecz w "Robocie" (debiut, nagrodzony) wykazuje, że świetnie teorię względności rozumie, pod koniec życia stworzył "Ogólną Teorię Wszystkiego" czy własny system tłumaczący wszystko – i chciał tym zainteresować naukę, fizyków. Lecz został niezrozumiany i w depresji, zapomniany, popełnił samobójstwo.
Dziś m.in. jego idee rozwija Ken Wilber i jest uznany za "Einsteina psychologii". Los zapoznanych prekursorów jest trudny.

O co chodzi w "[bRobocie[/]": tam bohater , jak Neo w Matrixie, nie wie czy jest istotą ludzką czy robotem, czy żyje w mieście na ziemi po wybuchu atomowym czy na statku kosmicznym poruszającym się z szybkością podświetlną, który porwał całe miasto jak my – mrowisko.
Podsumowaniem całej książki są kilkustronicowe rozważania na zakończenie o poziomach świadomości.
Pszenica, gdyby mogła wyobrazić sobie Boga, widziałaby go w postaci potężnego drzewa. Lecz kury dziobiącej jej ziarno nie dostrzeże. Kura (czy pies) widzi naszą cielesnosność (w czym jesteśmy podobni, nasze ciała są ssakami) lecz gazety nie przeczyta, przemówienia w banku nie zrozumie. Tak i my: przedstawicieli wyższej cywilizacji czy wyższego poziomu świadomości (którzy może są wśród nas jako te "roboty") nie odróżnimy. A ich świadomą działalność przyjmiemy za prawa natury, jak roślina nie odróżni deszczu od świadomego podlania.

Wydźwięk książki (i psychiki Snerga – bo ja nie oddzielam dzieła od autora, każdy pisze z własnych doświadczeń i przemyśleń) jest dość pesymistyczny: jak i my uprawiamy czy hodujemy formy niższe, to przecież celem nie jest bezinteresowne ich dobro, choś stwarzamy im dobre warunki, ale nasz zysk. Hodujemy bo się nimi żywimy.

Co w nas może interesować wyższe formy świadomości? Nie ciało, coś w naszym umyśle, ale co to jest? Kto w nas podtrzymuje agresywność, rywalizację, ślepe dążenie za modą?

Wyjściem z Matrixa jest wejście na wyższy poziom świadomości. To popularne dzisiaj "przebudzenie", "oświecenie" czy jak zwał. (A propos: słowo "oświecenie" pochodzi z buddyzmu, religii wschodniej, i też jest nowe w popularnym języku w Polsce. Jeszcze żyją moi starsi przyjaciele, co wprowadzili do Polski pierwszy buddyzm. Tłumacz Kena Wilbera też z ich kręgu. Poziom świadomości szybko się zmienia.)

U nas to mit gnostycki? Hm, tu wiemy niewiele: gnozy były różne, co założyciel jakiego ruchu to inna. Gnoza = "wiedza tajemna, wyższa", ale gnoza to nie oficjalna herezja. W każdym razie już stopień wyżej niż popularna religia. Przypuszczam że w gnozach, wokół oświeconego założyciela, zbiera się grupa wyznawców, a po jego śmierci poziom wiedzy szybko opada. Dzisiejsze sekty też można gnozami nazwać.
Religie azjatyckie (hinduizm i buddyzm) mówią wprost, że najwyższym celem życia ma być oświecenie, a buddyzm nawet podaje wypróbowane metody JAK. "Kim jestem" to pierwszy koan buddyzmu Zen.

A co ma nastąpić potem? Zrozumienie Matrixa (wszechwiedza), zlanie się z Allachem (mistycyzm), możliwość kreacji (czy czynienia cudów – joga sterowania paranolmalem).
Metody na rozwój duchowy? Tu religie mają swoje wypróbowane od wieków życie w ascezie, jogę, klasztory kontempacyjne itp.

Schizofrenia
Ostatnio doszły łatwo dostępne psychodeliki. I jak dawne metody wymagały całego życia czy lat, tak chemia może pokazać wyższe światy bez wysiłku i natychmiast. Dostajemy "gratisową próbkę oświecenia".
Tylko: ile taka próbka trwa? Od kilku godzin do tygodnia. A potem spadamy w codzienność (jak śliwka w kompot) i cierpimy jak wykopani z raju potępieńcy, jeszcze pamiętając uprzednie szczęście.

To o takim cierpieniu czytałam na forach o schizofrenii: psychiatra nie może zrozumieć, w ciele nic nie dolega a pacjent mówi że wprost egzystencjalnie cierpi. (No to co można zrobić? Zagłuszyć narkotykiem z apteki i z głowy.)
Tak bywa, gdy się bez przygotowania te "zasłony Maji" rozedrze za wcześnie i chemią się zajrzy we własną nieoczyszczoną podświadomość. Religie żądały, by najpierw psychikę oczyścić. Mamy symbolicznie w Kościele: przed przystąpieniem do stołu Pańskiego najpierw spowiedź, zadośćuczynienie. A niegodne użycie spowoduje piekło. Psychodeliki w innych kulturach miały zastosowanie religijne, pozwalały dotrzeć do innych warstw świadomości. A nam, przy nieoczyszczonej psychice, LSD może dać "bad trip", zamiast raju piekło.

A że dziś psychodeliki powszechne, a zdarzają się i doświadczenia duchowe spontaniczne (William James, 1899, Rodzaje doświadczenia mistycznego) , więc jeden z drugim, gdy już zajrzał w te idealne światy i je stracił, więc cierpi lub wymaga od otoczenia by natychmiast dorównało ideałowi tj robi się zbyt upierdliwy, i zamęczona rodzina sama odsyła do wariatkowa.
To są powszechne błędy w rozwoju duchowym.
"Gdy ty mówisz do Boga, to jest modlitwa; gdy Bóg do ciebie – to schizofrenia paranoidalna." (prof. Szasz)
"Najlepsi na ołtarzach, ogon w wariatkowie" (ja).
Różnica ilościowa nie w jakości. Był nawet w Krakowie (dziś: błogosławiony) zakonnik, co też był uważany za schizofrenika. Ale wariatkowa są pełne takich niedoszłych wizjonerów, poronionych przyszłych potencjalnych świętych, geniuszami in spe, a każdy Boga widział (czy nawet zjednoczył się z Bogiem) i ma własną pewność co do wszystkuego... Tylko jeśli brak mu wykształcenia i słów, to nawet nikomu nie przekaże swoich wizji.
Oczywiście, że w takim stanie umysłu i w rozgorączkowniu, do pracy się nie nadaje. No to dostanie skromną rentę i jakoś wegetuje.

Osobiście uważam, że u podstaw "schizofrenii" jest spontaniczne doświadczenie mistyczne. A "nieuleczalne" (tylko w naszej kulturze) bo nie wiemy jak z tego wychodzić.
W Indiach łatwiej: komu się zdarzyło, porzuca świat, szuka guru i pod jego dyrekcją kontynuuje w pożądanym kierunku. U nas guru (czy prawosławnych "świętych starców") nie ma, a dominujący Kościół swoich mistyków zamyka na dnie kontemplacyjnych klasztorów (gdzie mają najlepsze warunki). Tak, że dużo informacji o metodach życia duchowego nie mamy.

Teraz zaczyna się buddyzm, zawsze coś, ci są kompetentni. W Katmandu tybetańscy lamowie potrafili wytłumaczyć hippisom nawet ich halucynacje (czytałam we wspomnieniach Ole Nydhala). No ale skoro medytują od 2 500 lat to trochę więcej o głębokich warstwach świadomości wiedzą. Także co to jest "schizofrenia" i jak się z niej wyplątać.

IMHO "schizofrenia" to przejściowy błąd w rozwoju duchowym. Z niewiedzy, co to się właściwie ze mną dzieje, więc panikuję. Zauważyłam na forum schizofrenii, że informacje nt religii ( i jej celu – bezpośredniego doświadczenia tj mistyki) wśród schizofreników są jeszcze niższe niż średnia, prawie nieistniejące. Ja tu widzę znaczącą korelację.

falka --> Niny2:
Co w nas może zainteresować form wyższe? Hmmm... , może energia? energia jaką może generować świadomość, gdy osiągnie przebudzenie z "matrixa"... i może to nie dla form wyższych jest ważne, lecz dla Wszechświata...?

„Ghost In the Shell” i „Akira” to japońskie anime, a "Irrehare" to opowiadanie Jacka Dukaja. To bardzo ciężkie pozycje nawet dla koneserów i dlatego właśnie "Matrix" jest filmem epokowym, bo jemu pierwszemu udało się z tym tematem wejść do kultury masowej, a próbowano już tworząc "Trzynaste piętro", czy "Dark City".

Jest też jeszcze takie opowiadanie "Adam jeden z nas" Konrada Fiałkowskiego, nie zupełnie mówi o przebudzeniu, a bardziej zastanawia się nad samą już przebudzoną-boską już formą..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Nie Lip 24, 2011 03:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 --> falki
falka napisał:
Bohater by na nie odpowiedzieć, jak również by nie zagubić się w tym stanie, by nie oszaleć, musi zobaczyć jeszcze więcej, a więc przebudzić się permanentnie, by zobaczyć rzeczywistość taką jaka jest.

Otóż to. A takie chwilowe przebudzenie i powrót daje właśnie schizofrenię, życie na dwóch płaszczyznach i niemożność ich uzgodnienia.
Można jeszcze się wycofać w codzienność, zagłuszyć wspomnienia neuroleptykami i wegetować dalej z duszą wykastrowaną. Jak ze zoperowanych sjamskich bliźniąt tylko jedno przeżyje, lecz będzie miało życie bardziej normalne niż cyrkowe widowisko.
Można pchać się dalej, starać się o oświecenie na stałe. Tu cenne wskazówki dają wszystkie religie.
falka napisał:
Co jest rozumiane pod tym „permanentnym przebudzeniem”?

To, co widzimy na przykładach świętych ze wszystkich religii: paranormal, różne cuda, życie duchowe o jakim nie mamy pojęcia... Tam już wyższy poziom świadomości, więc możemy tylko domniemywać.

falka --> Robakksa:
"Matrix" to powrót gnozy w nowej formie. Dlatego właśnie "Matrix" jest filmem epokowym, bo jemu pierwszemu udało się z tym tematem wejść do kultury masowej. Jednak głębiej oddają ten sam problem inne bardziej niszowe dzieła i w porównaniu z nimi Matrix to rzeczywiście banał. Trudno mi jednak polecać cokolwiek, gdyż nie każdy lubi klimat ciężkiego cyberpunku.

falka --> Niny2
N2 napisał:
To, co widzimy na przykładach świętych ze wszystkich religii: paranormal, różne cuda, życie duchowe o jakim nie mamy pojęcia... Tam już wyższy poziom świadomości, więc możemy tylko domniemywać.

Dokładnie! Domniemywamy tylko, czyli że cały czas nie mamy na ten temat żadnej wiedzy. Pojęcie "mesjasza" też się z tym wiąże. Chcemy by ktoś objawił nam prawdę. Logicznym założeniem było by, że tą wiedzę poznamy w chwili tego owego przebudzenia... i nie zrobi tego za nas żaden mesjasz

Nina2 --> falki:
falka napisał:
Chcemy by ktoś objawił nam prawdę. Logicznym założeniem było by, że tą wiedzę poznamy w chwili tego owego przebudzenia... i nie zrobi tego za nas żaden mesjasz

No to znajdź kogoś kto "wie lepiej" i zapytaj.
Ja tak zrobiłam. Znalazłam buddyzm. Oni bardzo uprzejmie pokazują, jak samemu to i owo przeeksperymentować.

A "mesjasz" to co ma zrobić? Bo nam mówią, że palec mistrza pokazuje książyc, ale muszę go sama zobaczyć.

Unukalhai --> Niny2:
oświecenie albo lucyferyzm
No i w czym nas tak szczególnie oświeciło owe oświecenie?

Nina2 --> Unukalhai:
Lucyferyzmu nie znam. A z oświeceniem też problem, bo każdy mnie odsyła "to nie ja, może kolega".
Tak, że na razie słucham tych, co sama uznam czy zauważę, że mądrzejsi ode mnie.

Unukalhai --> Niny2:
nie znasz?
Lucyferyzm albo (alias) oświecenie.
Termin oświecenie chyba powinnaś znać.
I z grubsza znac jego znaczenie.

Nina2 --> Unukalhai:
Lucyferyna to pigment w robaczkach świętojańskich. Lecz chyba nie o takie świecenie tu chodzi.
Oficjalnie uznanym oświeconym (czyli nauczającym z wyższego poziomu świadomości) jest "wysoko zrealizowany" lama, noszący tytuł "Tulku"(reinkarnacja oświeconego umysłu) lub "Rimpocze" (drogocenny). Przykład: karmapa, dalajlama, inni przywódcy linii przekazu nauk.
W naszej cywilizacji tego nie odróżniamy, lecz osobiście jestem pewna że nauki de Mello pochodzą też z wyższego poziomu. Trafiają do wszystkich serc.

"Tulku", reinkarnacja, był już oświeconym szefem klasztoru i w poprzednim życiu. Tam już i oświecenie i "realizacja" tzn wyczyszczenie psychiki z podświadomością włącznie.
"Oświeconych od tygodnia" można wszędzie spotkać, wariatkowa są ich pełne, także to przywódcy czy założyciele sekt.
Część ich psychiki i informacji już oświecona, a reszta to śmiecie pozostałe z poprzednich ludzkich uwarunkowań i ograniczeń.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Czw Lip 28, 2011 03:10    Temat postu: "Według łotra" Odpowiedz z cytatem

Nina2:

"Według łotra"
A teraz: jak wygląda nagła zmiana stanu świadomości na wyższy? O tym mówi druga książka Snerga "Według łotra".

Bohater budzi się (na kacu) i stwierdza, że jedzenie w lodówce zmieniło się w atrapy. Wychodzi na ulicę a tam zamiast ludzi manekiny. Swiat w jednej nocy zmienił się w niechlujną dekorację, gdzie tylko czasem przemknie się prawdziwy człowiek i tylko czasem znajdzie prawdziwe jedzenie w morzu atrap.
Zaskoczony tym wszystkim jedzie do swojej dziewczyny (która okazuje się być żywym człowiekiem), lecz zastaje ją na kolanach (u czy przed) jej szefa-manekina. A że w porównaniu z manekinami obdarzony jest ludzką inteligencją i siłą, z własnego punktu widzenia: trochę niechcąco pouszkadzał (to przecież tylko manekiny! "babę przejechał a za człowieka będzie siedział") , ale z drugiej strony: tu rękę wyrwał, tu policję z dachu zepchnął – i w kilka dni zostanie ogłoszony wrogiem publicznym nr 1 i ukrzyżowany obok Płowego Jacka.

Co się stało? Chowa się przed policją u znajomych (manekinów) i tam się dowiaduje, że wczoraj poprosił Płowego Jacka o znaczniejszą rolę.
W powieści się przewija postać Płowego Jacka, hippisa. Wyraźne analogie do Chrystusa, "szanuję was wszystkich, którzy pozostajecie w cieniu" – oto jego motto, o maluczkich. Ten nawołuje, by grać swoje role zgodnie z zamysłem Reżysera Swiata, "by nie wycięły was w nicość nożyce montażysty" , robi cuda. A bohater widzi technikę uzdrowienia kaleki, ślepca, odrośnięcia włosów, chodzenia po wodzie, rozmnożenia chleba i ryb - lecz gdy podnosi do ust atrapę, ta w jego ustach zmienia się w prawdziwą – czyli Płowy Jack ma poziom świadomości jeszcze wyższy.

Bardzo interesująca książka, polecam. Wyszła w latach 80-tych, ale znajdziecie ją jeszcze w osiedlowych bibliotekach. Może wy jeszcze inaczej ją odczytacie.

Ja tu widziałam typowe zachowanie po nagłym niespodziewanym oświeceniu. Pogarda dla manekinów, którym sam jeszcze wczoraj byłem. I bez wpojonego szacunku, współczucia czy miłości bliźniego i opieki dla słabszych (czego uczą religie) może się to skończyć więzieniem lub wariatkowem z diagnozą schizofrenii.

A religie uczą jak takie jednorazowe doświadczenie utrwalić, rozwijać różne paranormale co mogą się pojawić przy okazji i je prawidłowo używać "dla dobra innych", awansować duchowo, iść w świętość (chrześcijaństwo) czy w wysoką wiedzę (buddyzm).

Egoistyczny oświecony idzie w demony.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Czw Lip 28, 2011 03:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Unukalhai --> Niny2:
Ja jestem katolikiem.
Oceniam się, że w wersji orthodox.
Reinkarnacja nie byłaby mi zatem do niczego przydatna.
Jak również "wyższe stany świadomości".
A nawet wręcz przeciwnie.
Ale nie wykluczam, że akurat w Twoim przypadku przydadzą się.
Do czegoś dobrego albo złego.
pozdr.

Nina2 --> Unukalhai:
Ja z demonów, ale już oswojonych, w kagańcu. (Pisałam o tym u Wiedźmy Margo.)
Też zmierzam w kierunku dobra (choć jeszcze kły i pazury mnie czasem swędzą).
Pozdrawiam wzajemnie. (20.06.2011 22:42)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Reklama






Wysłany: Czw Lip 28, 2011 03:11    Temat postu:

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Schizofrenia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

smierc  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group