Forum smierc Strona Główna smierc
smierc i umieranie
 
 POMOCPOMOC   FAQFAQ   SzukajSzukaj   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

z N2: Wybaczanie
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez freelawa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Kwi 04, 2010 22:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mam problem z wybaczeniem przynajmniej kilku rzeczy kilku osobom. Nie mogę zapomnieć pewnym ludziom złego traktowania (przynajmniej ja tak to odczuwam) kilka lat temu.

Sprawy między mną a nimi zaszły daleko i czy w tym życiu się zupełnie wyprostują - nie jestem całkiem pewny niestety. Chodzi o to że moje zewnętrzne gesty, słowa, wyciągnięta ręka nie sprawiają że gniew mija. Siliłem się na te gesty, wierząc głęboko w nauki o wybaczaniu, z zamiarem choćby symbolicznego rozpoczęcia procesu wybaczenia. Ale to siedzi głęboko, ja nie bardzo mogę do końca to wszystko co się działo między nami zrozumieć. I w sercu wolny od tego ciągle nie jestem.

Starając się całą sytuację sobie wyjaśnić dochodzę do czegoś takiego:

Poniosłem porażkę w jednej rzeczy - nie zrobiłem w czasie gdy sytuacja miała miejsce żadnego zdecydowanego posunięcia które oczyściłoby atmosferę między nami. A powinienem zrobić 3 rzeczy:

1. Zabrać WSZYSTKIE swoje zabawki z ich piaskownicy, zrezygnować ze WSZYSTKIEGO co od nich dostaję czy mogę dostać. A zrobiwszy to:

2. Wrócić i w "twarzą w twarze" wybuchnąć gniewem TOTALNYM ale trzeźwym czyli:
- Wykrzyczeć JASNO co mi się nie podobało, gdzie JAK DLA MNIE przekroczono granicę, której przekraczać sobie NIE ŻYCZĘ (z wykrzyknikiem)
- Mieć jasny brak zamiaru szkodzenia tym ludziom fizycznie czy w jakikolwiek inny sposób

"Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce"
(z Dziejów Apostolskich)

3. Odejść.

Czuję że taki gniew jest jednocześnie pełny, bez żadnego stłumienia i nie zmierza do zemsty, do skrzywdzenia.

Osho twierdzi że złość totalna nie szkodzi. Że szybko ustępuje miłości. Że małżeństwa które nigdy się nie kłócą z pewnością się nie kochają.

Tak jakby prawdziwy gniew nie zmierzał do zemsty i nie godził w konkretnych ludzi tylko w postępowanie. Jakby do zemsty zmierzała raczej żółć wynikająca z tego że nie obroniliśmy samych siebie, zdradziliśmy samych siebie.

Taka żółć we mnie jest. Paradoksalne jednak jest to że teraz nawet, kiedy wyrażam niechęć do tych osób czuję się bliższy przebaczenia niż kiedy czynie pojednawcze gesty. Nie tracę nadziei. Smutniejsze(?) jest to że myśląc o tym wszystkim sytuacji moralnie z całą pewnością nijak nie mogę.

Może to "bezsensowne" emocje są "mądrzejsze" i TRZEBA ich słuchać i torować im drogę pamiętając o opanowaniu jak przy ujeżdżaniu dzikiego konia....

W każdym razie czasem jest chyba tak że konieczne jest się pogniewać żeby przebaczyć. (tyle że z tym akurat problem mogę mieć tu tylko ja, być może emocjonalny karzełek)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklama






Wysłany: Nie Kwi 04, 2010 22:12    Temat postu:

Powrót do góry
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Kwi 04, 2010 22:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

freelaw napisał:
Smutniejsze(?) jest to że myśląc o tym wszystkim sytuacji moralnie z całą pewnością nijak nie mogę.


...OCENIĆ sytuacji moralnie....

( nie wiem dlaczego nie mogę zmienić własnego postu )
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Kwi 05, 2010 01:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zmienić post możesz tylko na swoim podforum, bo tylko tam jestes owner.

Gdy nie ma gniewu czy żalu – nie ma też nic do "wybaczania". (Logiczne.)

O "wykrzyczeniu" uraz : słyszałam radę (tu nie pamętam dokładnie gdzie: czy ćwiczenia z współczucia czy radzenie sobie z żalem po zmarłych? Nic takiego nie przerabiałam praktycznie więc tu tylko powtarzam zasłyszane):
Wyobraź sobie, że ta osoba siedzi przed tobą ( bo te ćwiczenia wykonuje się siedząc w medytacji długiej i nudnej, z umysłem już uspokojonym) na takiej samej poduszce do medytacji. Patrzycie na siebie z miłością i zrozumieniem. Powiedz jej w wyobraźni wszystko, czym czujesz się urażony.
A teraz "zamień się miejscami", "bądź nią" i posłuchaj jej odpowiedzi. Znajdź tę odpowiedź.
I to ćwiczenie też trzeba powtarzać wielokrotnie, do skutku, jak to w praktykowanym buddyźmie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Kwi 05, 2010 12:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

freelaw napisał:

Chodzi o to że moje zewnętrzne gesty, słowa, wyciągnięta ręka nie sprawiają że gniew mija. Siliłem się na te gesty,

W buddyźmie uczą, że każda akcja zaczyna się w umyśle, potem przechodzi w słowa a na końcu w czyn.
Jak chiałeś zacząć od końca, od (pustego) gestu – to jasne że nic nie wyszło i byłeś hipokrytą (jak to nazywa Zryty).
freelaw napisał:
A powinienem zrobić 3 rzeczy:

1. Zabrać WSZYSTKIE swoje zabawki z ich piaskownicy, zrezygnować ze WSZYSTKIEGO co od nich dostaję czy mogę dostać. A zrobiwszy to:

Tja, to teraz tak myślisz...
Tj "mądry Polak po szkodzie" czyli z aktualnego poziomu świadomości oceniamy nasze zachowanie w przeszłości, kiedy byliśmy głupsi.
Ale podczas, zrobiwszy szybki "rachunek strat i zysków" siedziałeś gdzie ci dobrze, mimo wszystko. Rachunek tj: chwilowa satysfakcja ale głodno, zimno i samotnie pod mostem. A nawet niebezpiecznie, bo lepiej bezbronnej owieczce nie zapuszczać się w dżunglę, gdzie tylko tygrys nie zaczepiany przejdzie.
freelaw napisał:

2. Wrócić i w "twarzą w twarze" wybuchnąć gniewem TOTALNYM ale trzeźwym czyli:
- Wykrzyczeć JASNO co mi się nie podobało, gdzie JAK DLA MNIE przekroczono granicę, której przekraczać sobie NIE ŻYCZĘ (z wykrzyknikiem)
- Mieć jasny brak zamiaru szkodzenia tym ludziom fizycznie czy w jakikolwiek inny sposób
"Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce"
(z Dziejów Apostolskich)
3. Odejść.

A czemuż to aż krzyczeć a nie spokojnie poprosić czy przedyskutować?
Bo się jeszcze nie potrafiło wielu rzeczy ująć w słowa? Bo nieopanowane emocje nie pozwolą?
Po SPOKOJNYM I PELNYM SZACUNKU do adwersarza wyłożeniu swojego punktu widzenia – jest miejsce i na wysłuchanie drugiej strony. A ty chciałeś z fochem trzasnąć drzwiami?
Typowy bunt nastolatka, któremu w starych granicach ciasno.

A po odejściu po takim postępowaniu – kto POSPRZATA? Uporządkuje rozognione z obu stron emocje, poprzeprasza, wytłumaczy obu stronom żeby już nie bolało? Podziękuje za lata niańczenia?
"Zły to ptak, co własne gniazdo kala" – powiadają.
Wiesz co, freelaw? Wiedząc, że "wszystko co mnie spotyka jest grą mojej własnej karmy" – wybacz to, co cię spotkało – SAM SOBIE.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Kwi 05, 2010 19:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A jak się dokładniej przyjrzeć, to ile przykrości sam sobie nieodpowiednim zachowaniem ściągnąłeś a ile spadło na ciebie "niewinnie", bo akurat nie uważałeś i komuś zmęczonemu wpadłeś pod nogi? Ale ktoś był zmęczony zarabianiem na CIEBIE!
Jak policzysz uczciwie, to jeszcze ci wyjdzie, że to ty musisz przeprosić za to, że sprowokowałeś innych. I za to, że do nich miałeś pretensje na naturalną reakcję na twoje zachowanie. I może podziękować, że tak cierpliwie znosili twoje fochy?

A lamy już takie ćwiczenia mają przerobione, i inne jeszcze i to dlatego są najuprzejmiejszymi ludźmi na świecie.

(Ale i to pamiętam, jak ja się tego nauczyłam. "To on zaczął!" ryczy w przedszkolu każde dziecko, ale przyznać "to moja/nasza wina" potrafi tylko dorosły. Pamiętam moje zdziwienie gdy ten zwrot w jakimś wzorze pism urzędowych znalazłam i zdziwienie innych (już w wieku 30-40 lat) gdy go potem użyłam. Dla niektórych nadal takie myślenie było nie do przyjęcia.
Poziomy świadomości, poziomy rośnięcia... )

Też dorastam. Jak każdy. I dziękuję za dobre pytania, które mnie zmuszają do sformułowania myśli i sama też wtedy wyraźniej widzę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Kwi 05, 2010 19:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A propos: a co tam na temat wybaczania radzi twoj Castaneda?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Zryty



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 289

PostWysłany: Wto Kwi 06, 2010 08:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie musisz kalać własnego gniazda. Konfrontacja w gniewie tez niczego nie zalatwi bo spotkasz sie tylko z niezrozumieniem i oburzeniem.

Jak chcesz sprawe załatwić to na chłodno w cztery oczy (tak radzi psychologia)

Albo mozesz zwymiotować absolutnie wszystko co Cie boli na piśmie i wysłać list.
Możesz przeciez wyciągnąć wszystkie brudy jakie Cie dotkneły i wszystko to co nie zostało wypowiedziane na kartkach papieru.

Może nikt nie wie w jaki sposob zostałeś skrzywdzony - naturalna kolej rzeczy.

Wiec mozesz to po prostu im uświadomić. I jezeli usłyszysz przepraszam - wtedy wybaczenie jest całkowicie naturalne i przychodzi samo a nie na siłe.

Jak nie usłyszysz - to nie musisz wybaczać.

To tylko moje zdanie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Zryty



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 289

PostWysłany: Wto Kwi 06, 2010 09:05    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No i medal zawsze ma dwie strony. Wiec jak ktos ma cos do powiedzenia to musisz wysłuchać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Zryty



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 289

PostWysłany: Wto Kwi 06, 2010 09:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ale najlepiej nikogo nie słuchać tylko siebie w takich kwestiach wiec to nie zadna porada, tylko moje zdanie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Zryty



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 289

PostWysłany: Wto Kwi 06, 2010 09:23    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A i słuchaj osho - to będziesz w trampkach w zimie chodził (IMHO)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Wto Kwi 06, 2010 18:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jezeli uslyszysz przepraszam...
Na swiety nigdy. Ktos drugi ze swej strony tez mysli, ze to ty zaczales, twoja wina.
A nawet jesli czuje, ze i on zawinil, to ilu slowko "przepraszam" przejdzie przez gardlo?
Na to tez trzeba byc niezle doroslym.
Listem mozna. Namyslasz sie go piszac i przedstawiasz zarzuty spokojniej.
Lepiej w wyobrazni na poduszce do medytacji. Ale uczciwie grasz jak w szachy gdy grasz sam za czarne i biale. Gdy grasz za przeciwnika to i jemu wymyslasz najlepsze argumenty.
A jak sobie wyobrazasz zakonczenie takiej akcji? "Alez tak, synku, miales 100% racji, i za to bedziemy ci lizac d... do us..anej smierci"?

A naprawde, to ile w % racji kto mial?

Prawidlowa formula to ta biskupow polskich: "wybaczamy i prosimy o wybaczenie". A psychologicznie, jak rozbroisz adwersarza przyznaniem ze nie miales racji, to wtedy mozna sie spokojnie dogadac.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Zryty



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 289

PostWysłany: Sro Kwi 07, 2010 09:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No dla tego mówie medal ma zawsze dwie strony. Pismo jest o tyle dobre ze zostaniesz wysłuchany - wiec druga osoba moze zobaczyć Twoj punkt widzenia. Potem można swobodnie pogadać.

Ale wybuchem niczego nie da sie załatwic.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Kwi 11, 2010 12:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 napisał:
freelaw napisał:

Chodzi o to że moje zewnętrzne gesty, słowa, wyciągnięta ręka nie sprawiają że gniew mija. Siliłem się na te gesty,

W buddyźmie uczą, że każda akcja zaczyna się w umyśle, potem przechodzi w słowa a na końcu w czyn.
Jak chiałeś zacząć od końca, od (pustego) gestu – to jasne że nic nie wyszło i byłeś hipokrytą (jak to nazywa Zryty).


Tak, wiem i wiedziałem wcześniej - stąd moje marzenie by cofnąć czas i wybuchnąć gniewem - myślałem w ten sposób że gdybym tak wtedy postąpił, hipokryzja nie wkradłaby mi się "w duszę". A obecnie na to za późno - na to co jest konieczne by oczyścić sytuację - więc jestem w impasie - tak myślałem.

Nina2 napisał:
freelaw napisał:
A powinienem zrobić 3 rzeczy:

1. Zabrać WSZYSTKIE swoje zabawki z ich piaskownicy, zrezygnować ze WSZYSTKIEGO co od nich dostaję czy mogę dostać. A zrobiwszy to:

Tja, to teraz tak myślisz...
Tj "mądry Polak po szkodzie" czyli z aktualnego poziomu świadomości oceniamy nasze zachowanie w przeszłości, kiedy byliśmy głupsi.
Ale podczas, zrobiwszy szybki "rachunek strat i zysków" siedziałeś gdzie ci dobrze, mimo wszystko. Rachunek tj: chwilowa satysfakcja ale głodno, zimno i samotnie pod mostem. A nawet niebezpiecznie, bo lepiej bezbronnej owieczce nie zapuszczać się w dżunglę, gdzie tylko tygrys nie zaczepiany przejdzie.


Dokładnie tak było. Zawsze myślałem o tym że mogę odejść i plułem sobie w brodę że tego nie robię/nie zrobiłem. Jednak przeważało w moim myśleniu o sprawie to, że odbierano mi siły, że moi domownicy sami są winni sobie czyniąc mnie nie bardzo zdolnym do wykaraskania się z problemów. Abstrahując od tego czy była w tym jakaś prawda (i ile) takie myślenie to był błąd. Pułapka. I to, o dziwo też wiedziałem. Mówiłem jednak sobie: "No dobrze, zachowuję się jak ofiara i nic dobrego z tego nie wyniknie. Ale jak mam myśleć inaczej jeśli tak jest?" Nie znajdowałem jakoś nic co przekonywałoby mnie dostatecznie głęboko, że sam ponoszę generalnie odpowiedzialność za swoje nieszczęście.


Ostatnio zmieniony przez freelaw dnia Nie Kwi 11, 2010 15:18, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Kwi 11, 2010 14:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tu dochodzimy do podstawowego dla mnie zagadnienia. Jeśli na podstawie całości moich doświadczeń miałbym wskazać od czego zależy szczęście i nieszczęście powiedziałbym że szczęście zależy od tego czy uważasz się za ofiarę czy nie. I tyle. Każdy jest kowalem swego losu - moje młodzieńcze żelazne hasło.

Jednak z czasem coraz bardziej dręczyła mnie myśl że pewnym rzeczom nie jesteśmy w stanie zapobiec, rzeczom, które czynią z nas osoby nieszczęśliwe, które mogą nawet do naszej śmierci doprowadzić i często doprowadzają. Myśl, że rodzimy się z predyspozycją do jakichś destruktywnych zachowań, dziedziczymy to w genach, powiedzmy, które potem okoliczności, środowisko, stymulują, mogą wzmacniać, mogą nas wręcz złamać i pogrążyć na dobre w grzechu.

Odruchowo winiłem rodziców. "Bo jak, do cholery, mam winić siebie? Czy prosiłem się o przyjście na ten świat? Dlaczego dostałem takie skłonności 'w pakiecie'? Dlaczego rodzice zdecydowali się mnie począć jeśli wiedzieli jaki jest ten świat - począć mnie po to bym przeżył swoje dni w niespełnieniu i przekazał to dalej? Dlaczego wydają się skutecznie dążyć do tego by złe skłonności we mnie wzmocnić?" Piekłem było to myślenie.

Ostatnio pomogły mi 2 rzeczy.

Jedna to Enneagram - coś co było dla mnie przez około rok od zapoznania się z tym - raczej dosłownie pieprzeniem, które można między bajki włożyć. Zlepkiem opisów psychologicznych zjawisk podzielonych na 9 części czyli niby typów osobowości do jednego (i tylko jednego) z których każdy przynależy podczas gdy tak naprawdę wszystkie te zjawiska każdy może w sobie odnaleźć i nie jest tak, że przynależymy do jednej z tych przegródek.

I byłbym to olał zupełnie. Mając jednak znajomych, których uważam za inteligentnych, a którzy byli praktycznie wyznawcami - wpatrywałem się w te puzzle miesiąc po miesiącu. Z coraz większym zainteresowaniem. W końcu, po roku styczności z zagadnieniem coś mnie olśniło... Znalazłem autora opracowań o Enneagramie który niezwykle do mnie przemawiał. Podawał takie hasła - jedno zdanie dla każdego typu wokół którego miało się "kręcić" całe jego życie - motyw który przewija przez wszystkie jego okresy. Zdumiony poczułem że odnalazłem swój typ! A z nim swój główny "grzech", powtarzający się błąd który to JA powinienem naprawić. Ten błąd wyjaśniał mi jak JA krzywdziłem swoich domowników. Żal w tym momencie prawie wyparował... Uśmiechnąłem się "sam do siebie" z ulgą... Bo zgodnie z Enneagramem KAŻDY rodzi się z czymś co jest jednocześnie obciążeniem i wyzwaniem. Środowisko w którym dorastasz rzuca ci specyficzne dla twojego typu kłody pod nogi, które dzięki odpowiedniemu postępowaniu mogą stać się źródłem twojego wzrostu. TO NORMALNE, tak jest po prostu i każdy tak ma. HA:) Nie ma kogo winić.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Kwi 11, 2010 14:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drugą rzeczą która mi pomogła były słowa Niny o reinkarnacji i karmie.

To co ja dla siebie z tej idei wyciągnąłem można by chyba sprowadzić do tego, że zdanie:

"Bóg jest sędzią sprawiedliwym który za dobre wynagradza a za złe karze"

... nabrało dla mnie w świetle tej idei wreszcie jakiegoś odczuwalnego sensu. Ta idea wyjaśnia to że czasami spotykają nas rzeczy, które kiedy patrzymy wyłącznie na to nasze życie, wydają się niezasłużone. Wyjaśnia to, że inni wydali się "w pakiecie" dostać więcej niż my. Poczucie niesprawiedliwości w związku z tym zatruwało moje życie. Nie wiedziałem jak zaakceptować "wyroki Boskie" jeśli nie zależą od moich czynów. Buddyzm mówi że zależą.

Nie chcę powiedzieć że już na 100% wierzę dosłownie w ideę reinkarnacji i karmy. Tak jak nie chcę mówić, że na 100% wierzę w dogmaty Enneagramu. Ale na poziomie emocjonalnym, jak wiele mi to wyjaśnia, jakąż ulgę przynosi... Czyż może być tak że to puste idee jeśli dopełniają moje myślenie tak świetnie, jeśli moje serce się uśmiecha? Nawet jeśli co do szczegółów coś się z rzeczywistością tu nie zgadza - wierzę że przynajmniej wskazują na coś REALNEGO, coś czego mi bardzo brakowało.

Dziękuję, Nino.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklama






Wysłany: Nie Kwi 11, 2010 14:53    Temat postu:

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez freelawa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

smierc  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group