Forum smierc Strona Główna smierc
smierc i umieranie
 
 POMOCPOMOC   FAQFAQ   SzukajSzukaj   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Spor o 'mistrzow'

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez 11k
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
11ksiezyc



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 2120
Skąd: Dun Éideann, Alba

PostWysłany: Pią Kwi 20, 2012 06:37    Temat postu: Spor o 'mistrzow' Odpowiedz z cytatem

Nina2 napisał:
11k napisał:
(Kwi 11, 2012)
buddyjscy mistrzowie sugeruja, ze ze schizofrenii nie ma odwrotu

11k napisał:
(Kwi 19, 2012)
nie zajmowalem sie w zaden szczegolny sposob schizofrenia, bo u mnie wszyscy zdrowi, nie pamietam wiec, ktory konkretnie pan o tym pisal
nalezy jednak zwrocic uwage, ze u mnie okreslenie 'niemozliwe' lub 'nie ma odwrotu' znaczy tyle, ze danej osobie sie tak wydaje

No to jak? Nie wie, a gada? W takim razie nie jest "buddyjskim mistrzem". Już w podstawowym, dostępnym dla wszystkich, buddyźmie są nauki o nietrwałości i zmianach wszystkiego. A cały buddyzm jest poświęcony uzdrawianiu umysłu z jego błędów (także: schizofrenii).

Nina2 napisał:
11k napisał:
(Kwi 11, 2012)
buddyjscy mistrzowie sugeruja, ze ze schizofrenii nie ma odwrotu

Pogląd, że "schizofrenia jest nieuleczalna" istnieje obecnie w naszej cywilizacji (bo nie wiedzą co to jest i jak leczyć, więc tylko zaleczają chemicznymi ogłupiaczami). Ale nasze środowiska lekarskie niewiele mają wspólnego z "buddyjskimi mistrzami".
Że "schizofrenia jest PRZEJSCIOWYM zaburzeniem rozwoju duchowego i , prawidłowo, należy z niej się przebić "na drugą stronę", w oświecenie" – to JA pisałam, ale mi też daleko do "buddyjskiego mistrza".

Więc – zwróć uwagę, co piszesz – i takie niejednoznaczności jak powyższa, może rozwiń?

jakos nie widze konfliktu pomiedzy tym co ja napisalem, a tym co Ty twierdzisz
jasno przeciesz opisalem jakie wlasnosci umyslu i przy tym jaki rozwoj energetyczny sa potrzebne, by wszystko gralo
nie pamietam dokladnie kto zwrocil uwage na potrzebe utrzymania tej rownowagi
nastepnie sama piszesz, ze w naszej cywilizacji ludzie nie wiedza jak sobie radzic wiec tylko stabilizuje sie osobe chemicznymi oglupiaczami, by dalo sie udawac, ze wszystko jest blizsze 'normie' - taka praktyka nie sluzy naprawie, a jedynie kontrolowaniu
stwierdzilem, ze z perspektywy buddyjskiego mistrza doprowadzenie do tak duzej nierownowagi, by zostala uznana za schizofrenie daje male szanse wyprostowania

interpretujac moja powyzsza wypowiedz sekwencyjnie wyciaga sie jedna linie sensu - przypozadkowanie, na ktore sie rzucasz, nie zgadzajac sie z nim
zachecam jednak, by interpretowac troche szerzej:
- diagnoze schizofrenii mozna uzyskac w swiecie zachodnim, w tym, gdzie potrzebna jest na okreslanie przypadkow, z ktorymi lekarze nie radza sobie (ilosc przypadkow schizofrenii zalezy od kultury)
- sama piszesz, ze 'buddyzm jest poswiecony uzdrawianiu umyslu z jego bledow' - nigdzie temu nie przecze
- skoro 'buddyjscy mistrzowie' mowia o schizofreni, to mamy tu relacje pomiedzy dwoma roznymi swiatami: swiatami, gdzie do schizofrenii stwierdzonej nie dochodzi i swiatami, gdzie rozwija sie majac w perspektywie jedynie chemie, przy zalozeniu, ze chemicznych zaburzen nie ma; co w tym dziwnego wiec, ze ktos stwierdza fakt, o ktorym sama piszesz
- uparlas sie by interpretowac moja wypowiedz wylacznie w kategoriach opisywania wlasciwosci schizofrenii i robisz z buddyjskich mistrzow specjalistow od niej, ani ja, ani oni jednak nie mozemy powiedziec, bysmy aspirowali do tej roli

- pisalem to zdanie majac nadzieje, ze rozni ludzie zrozumieja je inaczej, ale ze zasadniczo kazdy na swoja kozysc; bylem swiadomy niejednoznacznosci i potencjalnych problemow
nie nalezy wszystkiego sprowadzac do myslenia jednokierunkowego
tutaj w zaleznosci od tego co ktos uznaje za domene bycia mistrzem buddyjskim zmienia to sens zdania - dzieki temu dopasowuje sie on do czytelnika

- sugerowalem, ze jednym z podejsc jest odrzucenie autorytetow; tutaj nawet uzylem miekkiego slowa: sugeruja
'ty masz byc zmiana, ktorej pragniesz' - nie zal sie wiec na wszystkich innych, ze daja ci nie to czego potrzebujesz

- skupiajac sie z kolei na koncu zdania mamy jego czesciowa niezgodnosc z tym co pisze w calej dalszej notce - skoro problemem jest brak umiejetnosci i cech, ktore wymieniam, myslaca osoba zada sobie pytanie: dlaczego ktos moze twierdzic, ze na ich wyksztalcenie moze byc zbyt pozno?
zakladalem przy tym, ze wiekszosc czytelnikow odpowie sobie zgodnie z tym co pisalem wyzej, ze z perspektywy kogos, kto ma troche pojecia o funkcjonowaniu umyslu w tak trudnych obszarach perspektywa zmiany diagnozy moze byc trudna do osiagniecia - wlasnie dlatego ze dochodzi do niej zasadniczo w srodowiskach, gdzie brakuje wiedzy i metod

- inna linia interpretacji moze byc poglebianie powyzszego pytania i nie odnoszenia go wylacznie do czyjejs opinii - potraktowanie go w kategoriach absolutnych


czy wymagam zbyt wiele?
- nie chce miec patentu na prawde, bo znaczyloby to, ze nie mam juz co robic
- nie chce dawac ludziom gotowych odpowiedzi, bo to tylko zmienia uwarunkowania problemu bez rozwiazywania go; wyedukowany glupek, jest jeszcze gorszym nieszczesciem niz tepy glupek; dlatego tez w kazdej tradycji pewne wyzsze poziomy prawd sa zastrzezone
- nie chodzi o przekonanie kogos do swoich prawd, ktore same w sobie bardzo trudno wyrazic, ale o wzajemne inspirowanie sie
nie chce, by moje wlasne myslenie trzymalo sie tego o czym jestem w stanie mowic - to rozne procesy i wole godzic sie z brakiem mozliwosci porozumienia niz ze swiadomoscia, ze ogladam sie za innymi
- duzo latwiej rozmawia sie z kims, kto ma swoja sciezke, swoja chec rozwoju - latwiej akceptuje to, ze moja jest inna i ze posluguje sie innymi terminami, bo sam jest otwarty na rozwoj swoich i na nowe doswiadczenia

w Hunie jest piesn, o ktorej mowi sie, ze ma 11 poziomow znaczen
zasadniczo wszystko w jezyku hawajskim mozna interpretowac na rozne sposoby i doszukiwac sie roznych ukrytych znaczen
podawalem kiedys przyklad, ze slowo czlowiek 'kanewahine' jest zlozeniem slow mezczyzna i kobieta: 'kane' i 'wahine' i na tym interpretowanie sie nie konczy, bo 'ne' mozna interpretowac jako uporczywy, albo tez jako skrot od 'nene' - swiatlo, 'ka' jako czesc aktywna, osoba, uosobienie, 'wahi' jako miejsce, oslona, koperta, przebijac, zmieniac, 'wa' to okres czasu, przeplyw, strumien, 'hi' to miot, rzucac, uganiac sie, a 'hine' to wspanialy
poszczegolne znacznia jednoczesnie brzmia w danych slowach, a laczac slowa sprawiamy, ze poszczegolne wibracje rezonuja wzajemnie

nie uwazam sie za szczegolnie uzdolnionego, ale staram sie pisac tak, by wykraczac troche poza podstawowe mozliwosci jezyka
tak, by rozne osoby rozumialy w rozny, kozystny dla nich sposob i bardziej, by prowokowac do myslenia, a nie tylko malowac w kims swoja kopie
czesto celowo utrudniam proste rozumienie
jesli widze, ze ktos sprowadza swoje zachowanie do kodowania, zapamietywania i potakiwania, celowo utrudniam jezyk, stosuje bardziej abstrakcyjne porownania i zmuszam do zadawania pytan

w szczytach po WW bylem w stanie doliczyc sie czasem pieciu niezaleznych znaczen ukrytych w jednym zdaniu i dawalem rade pisac tak, by piszac byc ich swiadomym, uzyc ich swiadomie i kontrolowac rowniez te znaczenia, ktore nie byly kozystne
w czasie gdy zmienialem podpis pod notkami bawilo mnie pisanie tak, by wszystko dalo sie interpretowac rowniez w kontekscie seksualnym
jestesmu tu dzieki seksowi
seks jest czescia naszego istnienia nawet jesli pozornie jest tylko czyms uspionym wewnatrz nas, nawet jesli jest pozornie tylko czyms potencjalnym
dlatego tez nie wymagalo wiele wysilku pisanie w ten sposob


studiujac matematyke jak kazdy musialem przebrnac przez np. szukanie pochodnych i calkowanie; sa to raczej mechaniczne czynnosci, choc zawilosc sprawia, ze trzeba miec troche doswiadczenia, by zaczac to lubic
gdy przeszlismy z kolei do dzialan, gdzie potrzeba troche sprytu, a nie tylko mechanicznego powielania, nagle dotychczasowi prymusi bazujacy na swym zaangazowaniu zaczeli miec problemy
w algebraicznych operacjach nie sposob bylo mechanicznie sprawdzac kazda opcje, a trzeba bylo trafic na wlasciwa
wymagane bylo bardziej abstrakcyjne myslenie i znajdowanie podobienstw tam gdzie te podobienstwa nie byly oczywiste
rozklad ocen wygladal wiec juz inaczej

z zainteresowania kognitywistyka okolo roku 2000 pamietam, ze ludzki mozg moze funkcjonowac w oparciu o 12 jednostek, nazwijmy to rdzeni
pozbawiona swiadomosci osoba jest w stanie kontrolowac swoje czynnosci przy aktywnej jednej na zasadzie reagowania na impulsy, ale juz do logicznego myslenia potrzeba co najmniej dwoch
pozwala to porownywac rozne rzeczy, a wiec otwiera umysl na znacznie wieksze pole mozliwosci - jest to prog, by moc rozumiec np. dowcipy i moc rozwiazywac krzyzowki
przy dzialajacych trzech mozliwe jest rozumienie ironii, podwojnych znaczen i przeprowadzanie znacznie bardziej skomplikowanych operacji matematycznych jak liczenie w pamieci na kilku liczbach jednoczesnie, czy robienie czegos z utrzymaniem swiadomosci uplywajacego czasu - obejmuje to wiekszosc ludzkich czynnosci

wiekszosc osob zadowala sie 2-3 jednostkami, bo nie potrzebuja ich wiecej; ogladaja telewizje, prowadza samochod itd.
na swiecie jedynie garstka ludzi potrafi np. zrozumiec w pelni zalozenia teorii Einsteina
skoro nie potrzeba to po co probowac?
pewnym wyzwaniem moze byc nauka jezyka obcego, gdzie pomaga myslenie na dwoch plaszczyznach jednoczesnie i do tego kontrolowanie sytuacji, ale kto podejmuje ten trud?
aparat matematyczny operujacy na nieliniowych przeksztalceniach, jednokierunkowych relacjach itd. wymaga wiecej i wiecej zasobow
limitem zdaje sie wiec byc umiejetnosc operowania na 11 poziomach znaczen-uwarunkowan jednoczesnie

od nas w najwiekszym stopniu zalezy w ilu wymiarach bedziemy postrzegac swiat i jak bedziemy chcieli go widziec


Milarepa napisał:
Najpierw przedrzyj sie przez zamet studiowania,
potem przemysl pobrane nauki,
a w koncu, zgodnie ze wskazowkami,
medytuj nad ich znaczeniem.


Budda Siakjamuni napisał:
Wejscie w kontemplacje na czas,
jaki mrowka potrzebuje, aby przejsc od podstawy nosa po jego koniec,
przyniesie wiekszy postep w dazeniu ku urzeczywistnieniu,
niz cale zycie spedzone na gromadzeniu pozytywnych czynow [zaslugi].


Tantra dzogczen napisał:
Tak jak pszczola poszukuje nektaru
z roznych rodzajow kwiatow,
szukaj nauk wszedzie.

Jak jelen, ktory znajduje cicha lake, aby pasc sie na niej,
szukaj odosobnienia, gdzie moglbys przetrawic to wszystko, co zebrales.

Jak lew, zyj calkowicie wolny od wszelkich lekow.
A w koncu jak szaleniec, wolny od wszelkich ograniczen,
idz gdziekolwiek tylko zechcesz.

_________________
za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy


Ostatnio zmieniony przez 11ksiezyc dnia Nie Kwi 22, 2012 05:20, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Reklama






Wysłany: Pią Kwi 20, 2012 06:37    Temat postu:

Powrót do góry
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pią Kwi 20, 2012 12:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

11k napisał:

jakos nie widze konfliktu pomiedzy tym co ja napisalem, a tym co Ty twierdzisz
Napisałeś, w odstępie kilku dni, dwa przeciwne zdania.

11k napisał:

stwierdzilem, ze z perspektywy buddyjskiego mistrza doprowadzenie do tak duzej nierownowagi, by zostala uznana za schizofrenie daje male szanse wyprostowania
Otóż to. Pytam wyraźnie KTÓRY "buddyjski mistrz" wypowiadał się o "schizofrenii".
(Ma "małe szanse do wyprostowania"? To już słabsze twierdzenie niż to:
11k napisał:
(Kwi 11, 2012)
buddyjscy mistrzowie sugeruja, ze ze schizofrenii nie ma odwrotu
)Ale – pozostaję zdziwiona. Ja, od swoich buddyjskich nauczycieli, słyszałam:
"Wszyscy kiedyś zostaniemy w pełni oświeconymi buddami - pomaga nam w tym Avalokiteśwara (Czenrezi) związany swoimi ślubami."

11k napisał:

skoro 'buddyjscy mistrzowie' mowia o schizofreni,
Nie słyszałam, by "buddyjscy mistrzowie" mówili gdzieś o schizofrenii. To Ty wysunąłeś takie twierdzenie, a ja proszę o dowód (cytat, link, imię mistrza itp).

11k napisał:

- uparlas sie by interpretowac moja wypowiedz wylacznie w kategoriach opisywania wlasciwosci schizofrenii i robisz z buddyjskich mistrzow specjalistow od niej, ani ja, ani oni jednak nie mozemy powiedziec, bysmy aspirowali do tej roli
To samo co powyższe. To ty wysunąłeś tych "buddyjskich mistrzów" a ja pozostaję zdziwiona. A jeżeli już ktoś jest "specjalistą", to raczej ja niż Ty, bo już kilka razy wyprowadzałam czy asystowałam.

11k napisał:

pisalem to zdanie majac nadzieje, ze rozni ludzie zrozumieja je inaczej, ale ze zasadniczo kazdy na swoja korzysc; bylem swiadomy niejednoznacznosci i potencjalnych problemow
Tzn co? Na dwoje babka wróżyła? Może tak a może inaczej? To po co wtedy pisać? Wypowiadasz się na tematy, których nie znasz? Jak np:
11k napisał:

(Kwi 11, 2012)
buddyjscy mistrzowie sugeruja, ze ze schizofrenii nie ma odwrotu


11k napisał:

nie nalezy wszystkiego sprowadzac do myslenia jednokierunkowego
Owszem. Ale – myślenia. Co do mowy – "Niech mowa wasza będzie TAK i NIE, co do reszty – od diabła pochodzi" (mój własny, z pamięci, cytat z Ewangelii, bo nie mam pod ręką). I tak właśnie wyrażają się oświeceni mistrzowie, buddyjscy czy nie.

11k napisał:

tutaj w zaleznosci od tego co ktos uznaje za domene bycia mistrzem buddyjskim zmienia to sens zdania - dzieki temu dopasowuje sie on do czytelnika
KTO uznaje? Buddyzm, ściśle sklasyfikowany w punktach jak prawo rzymskie, mówi że mistrzem jest oświecony nauczyciel Dharmy, który dostał POTWIERDZENIE oświecenia i PRAWO NAUCZANIA od swego mistrza, w nieprzerwanej linii transmisji od samego Buddy Sakjamuniego.
Reszta – mogą chlapnąć byle co, (jak i Ty).

11k napisał:

- sugerowalem, ze jednym z podejsc jest odrzucenie autorytetow; tutaj nawet uzylem miekkiego slowa: sugeruja
'ty masz byc zmiana, ktorej pragniesz' - nie zal sie wiec na wszystkich innych, ze daja ci nie to czego potrzebujesz
(Czyli – zmiana jest możliwa, a nawet "wszystko się zmienia" (kazanie o nietrwałości) , a więc i wyjście ze schizofrenii jest możliwe czy nie? )

Owszem, ale to dotyczy myślenia, nie mowy. Co do mowy, to ma być ścisła, rzeczowa, uprzejma, bez kłamstwa czy wprowadzania w błąd i nadmiernej gadaniny. – I to podkreślają właśnie mistrzowie buddyjscy. (W "10-ciu niewłaściwych uczynkach", z których 3 można popełnić ciałem, 4 mową i 3 umysłem. )

Następnie, do końca postu, "pan docent raczy teoretyzować" na temat, co tam kto sobie pomyśli, a brak jasnej i wyraźnej odpowiedzi na moje pytanie:
JACY
11k napisał:

(Kwi 11, 2012)
buddyjscy mistrzowie sugeruja, ze ze schizofrenii nie ma odwrotu

Póki jej nie dostanę, uważam powyższą wypowiedź za oszczerstwo tyczące moich nauczycieli. Niewłaściwa akcja popełniona mową.
Skoro nie możesz podać linka, dowodu, cytatu, źródła tego twierdzenia – proszę o wyraźne odwołanie powyższego zdania.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Kwi 20, 2012 16:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dosłownie tego, że ze schizofrenii nie ma uleczenia to ja nie słyszałem żeby ktokolwiek uznawany za nauczyciela buddyzmu kiedykolwiek powiedział.

Osho podobno powiedział, że nie ma z niej uleczenia w tym życiu - może nastąpić dopiero w następnym. O innych takich wypowiedziach nic nie wiem, ale obecnie i tak ma to dla mnie drugorzędne znaczenie. Osobiście uważam, że schizofrenia jest na pewno bardzo poważnym utrudnieniem w rozwoju duchowym, często wydającym się wręcz graniczyć z uniemożliwieniem jego kontynuacji. Tyle uważam.

Wydaje się, że 11k faktycznie nie zadbał dostatecznie o ścisłość tej wypowiedzi o buddyjskich mistrzach - zasadniczo powinien być w stanie podać potwierdzające cytaty. Zgadzam się, chociaż dla mnie akurat nie było niejasności we fragmencie który z jego postu zacytowałem. Nie było w nim jednoznacznego stwierdzenia czy "jest odwrót", czy nie ma - jedynie dość mocna sugestia że może nie być - będąca jednocześnie wskazaniem na wagę problemu, moim zdaniem raczej potrzebnym - schizofrenii należy się w pewnym sensie bać. Należy się bać, bo jest czego. Wolę takie podejście niż ogólnikowe i suche "każdy w końcu zostanie w pełni oświeconym Buddą".

To, za co akurat księżycowi podziękowałem, to rozwinięcie tematu czakr i tego jak się on odnosi do problemu schizofrenii - klarowne i użyteczne. Oraz za to, że wątek zakończył tym, że słusznym postępowaniem w kłopotach typu schizofrenia jest po prostu praca nad tym, co zostało zaniedbane. Zresztą sch. czy nie, w świetle opisu tych dolnych czakr ja zobaczyłem na nowo swoje braki, przypomniałem sobie wewnętrzne impulsy do naprawiania dokładnie tych opisanych obszarów - pomyślałem że ten opis wygląda na naprawdę cenne uporządkowanie, i jeszcze jeden impuls do działania dla mnie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sob Kwi 21, 2012 00:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No OK (ale "mistrzów buddyjskich" proszę w to nie mieszać, na tym forum wypowiadamy się w swoim imieniu). Osho nie buddysta. Jako oświecony jest ponad religiami, ale raczej wyszedł z hinduizmu?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob Kwi 21, 2012 09:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Osho podobno, do wieku siedmiu lat, wychowywał się z dziadkiem i babcią, którzy dali mu zupełną swobodę w kwestii religii tak, że raczej nie można powiedzieć że "wyszedł" skądkolwiek. Jako nastolatek wyróżniał się po prostu "bezczelnie" odważną dociekliwością. Został anty-teistą, zaczął studiować filozofię. Podczas studiów podobno nic praktycznie nie robił tylko po zajęciach szedł do swojego pokoju w akademiku, leżał i czytał. Przeczytał bardzo dużo na temat każdej, zdaje się, religii. Pewnej nocy, kiedy jak zwykle leżał na łóżku, zapragnął wyjść do ogrodu. Wyszedł i wtedy "to" się stało. Nie wrócił taki sam.

Także ogólnie Osho raczej ani przez chwilę nie był wyznawcą żadnej konkretnej religii. A jednak w swoim nauczaniu zdecydowanie posługiwał się głównie określeniami, opowieściami, retoryką buddyzmu zen. W moim odczuciu buddyzm zen uważał Osho za najbliższy temu jak ogólnie sprawy duchowości widzi on sam, chociaż innych religii nie przekreślał. Nie bez powodu mówi się, że to Osho spopularyzował buddyzm zen na zachodzie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sob Kwi 21, 2012 10:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

freelaw napisał:

Nie bez powodu mówi się, że to Osho spopularyzował buddyzm zen na zachodzie.

"Mówi się"? (Nigdy czegoś takiego nie słyszałam.... )
No ale, Ty zaznaczasz, że "w moim odczuciu".
Czyli, Osho został samoistnie oświecony w wieku studenckim.
(Ramana Maharishi jeszcze wcześniej, w dzieciństwie, w wieku 16 lat uciekł z domu, został joginem i osiadł na Arunaczali.)
Ale – spopularyzował Zen? Zen do Polski wprowadzili moi starsi przyjaciele zebrani wokół Andrzeja i Urszuli Urbanowiczów (zainteresowanie wyszło od niej, a Anrzej był wspaniałym organizatorem) – linia pod Philippem Kapleau , który wcześniej wprowadził Zen do Stanów.
(Był dziennikarzem na procesie norymberskim, i tak zdegustowany naturą człowieka, ze uciekł do Japonii i tam wstąpił do Zen klasztoru. )
Do Francji Zen wprowadził Deshimaru (siedziałam w medytacji pod dwoma jego uczniami). Nie wiem, kto w kraje anglojęzyczne.
Zen był wszędzie najbardziej ekskluzywną sektą – najdroższy i najtrudniejszy. Wprost "Legia Cudzoziemska" co do codziennego treningu.
Jak wyglada Zen "spopularyzowany"? Że sobie gdzieś usiądę i podumam? (Dziesiąta woda po kisielu, z Zenu tylko nazwa została.)
IMHO (jako nazwę) Zen spopularyzowała reklama i moda. "Be Zen", "zostań Zen" tzn spokojnym, zrównoważonym panem samego siebie w każdej sytuacji. (I kup mydełko, kadzidełka lub japońskie wyposażenie sypialni.)
I tak, w ciągu 20 lat, słowo "Zen" weszło do popularnego obiegu. Każdy je usłyszał. Lecz ilu z nich choćby raz zasiadło do Zen medytacji lub choćby usłyszało o "prawdziwym mistrzu"?

Parę książek Osho czytałam, ale mi się kojarzył raczej ze spopularyzowanym hinduizmem. Hm...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob Kwi 21, 2012 12:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ze spopularyzowaniem Zen nie chodziło mi o słowo. Nie znoszę używania tego słowa jako chwytu reklamowego i Osho na pewno nie chodziło o spopularyzowanie Zen w takim sensie. Co prawda, pisał (a raczej mówił, bo wszystkie "jego" książki to podobno jego spisane przez innych bezpośrednie wypowiedzi) językiem dość przystępnym, ale to bynajmniej nie odbierało jego wypowiedziom głębi. Moim zdaniem Osho był geniuszem tłumaczenia spraw duchowych sposobem i językiem który trafia do ludzi zachodu (prawdopodobnie dzięki "zachodniemu" wykształceniu). Udawało mu się to bowiem (użyłem słowa "bowiem" lol) bez zbytniego upraszczania.

Ludzie wciąż czytają jego książki, wygląda na to że sporo ludzi. Ostatnio widziałem np. w autobusie młodą dziewczynę czytającą chyba "A trawa sama rośnie" - najpopularniejsze tytuły są szeroko dostępne w księgarniach, bo jest zapotrzebowanie. Moja kuzynka się niezmiernie zafascynowała Osho jakiś czas temu bez żadnych rozmów ze mną n/t duchowości. O niej wiem na pewno, że nie chodzi o modę, ona jest zachwycona.

Osho trafia ze swoim przesłaniem do ludzi którzy nie mieli wcześniej do czynienia z buddyzmem i dla których, za względu na barierę kulturową, sprawy z nim związane brzmiały po prostu obco. Czynienie tych spraw przystępnymi wcale jednak nie oznacza nadmiernego ich upraszczania. Spłycanie i wypaczanie to robota innych idiotów.

Mówię tu o buddyzmie, bo to akurat nie podlega dla mnie kwestii że Zen był kluczowym tematem w nauczaniu Osho, oczywistość. Zdaje się, że dawno albo dość nieuważnie czytałaś, Nina. Albo może jakieś specyficzne książki (w sumie to jest ich chyba ponad 600).

W każdym razie Osho na popularyzację Zen na Zachodzie (w sensie uprzystępniania nauki, nie słowa - chociaż i do tego się z pewnością przyczynił) wywarł, myślę, większy wpływ niż ludzie, których wymieniasz razem wzięci. Z całym dla nich szacunkiem. Mnie się wydaje, że to taka w sumie powszechna opinia, prawie jak fakt historyczny ale o czymś takim trudno dyskutować i raczej nie najmniejszego sensu, więc powtórzę - tak jest w moim odczuciu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
11ksiezyc



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 2120
Skąd: Dun Éideann, Alba

PostWysłany: Nie Kwi 22, 2012 05:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

OK, odszczekuje: zaden znany mi 'mistrz buddyjski' nie powiedzial tak
mialem na mysli blizej nieokreslona osobe o watpliwym autorytecie, ktorej nawet w tej chwili nie moge sobie przypomniec
jesli znajde cos wiecej wrzuce, przy zastrzezeniu, ze nie bede wchodzic w kompetencje osob, ktore wiedza nieproporcjonalnie wiecej o schizofrenii niz ja, rowniez o buddyzmie itd.

OSHO napisał:
Od piatego do szostego ciala zen bardzo pomaga. Wtedy dopiero - ani wczesniej, ani pozniej. Dla innych cial jest on absolutnie bezuzyteczny, a nawet szkodzi. Nauczanie przedmiotu uniwersyteckiego w szkole podstawowej nie tylko nie pomaga, ale moze szkodzic. Gdy zen stosowany jest przed piatym cialem, mozesz doznac satori, ale to nie samadhi. Satori to falszywe samadhi, przeblysk samadhi, ale tylko przeblysk. W czwartym ciele, ciele mentalnym, satori uczyni Cie bardziej artystycznym. bardziej estetycznym. Stworzy w Tobie poczucie piekna, stworzy poczucie dobrobytu - ale nie bedize pomoca w przejsciu z czwartego ciala do piatego.


OSHO napisał:
Najpierw trzeba wyjsc ponad pierwsze cztery ciala. Wtedy dopiero moze to pomoc, nie wczesniej. Inaczej moze byc zakloceniem, moze tworzyc wszelkie choroby psychiczne, bo dostosowanie calego systemu zostaje rozbite. Cztery ciala patrza w dol, a Ty wewnetrznym umyslem patrzysz do gory - moze pojawic sie schizofrenia.
Wedlug mnie schizofrenia jest skutkiem takich spraw. Dlatego zwykla psychologia nie moze wejsc glebiej w schizofrenie. Umysl schizofreniczny jednoczesnie dziala w przeciwnych kierunkach: stoi na zewnatrz i patrzy do wnetrza. Caly system musi byc w harmonii. Jezeli nie znasz fizycznego ciala od wewnatrz, Twoja swiadomosc powinna byc skierowana ku dolowi. Bedzie to zdrowe, bo wtedy dostosowanie jest wlasciwe. Nigdy nie powinienes probowac zwracac do gory umyslu zmierzajacego na zewnatrz, gdyz efektem moze byc schizofrenia, podzial.


OSHO napisał:
Sa czetry jogi: dla pierwszego ciala - hatha joga, dla drugiego - mantra joga, dla trzeciego bhakti joga i dla czwartego - raja joga. Kiedys kazdy musial zaczynac od pierwszego ciala, ale teraz tyle jest typow ludzi.... Ktos w poprzednim zyciu przepracowal pierwsze i drugie cialo, ktos jeszcze trzecie itd.

_________________
za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Reklama






Wysłany: Nie Kwi 22, 2012 05:51    Temat postu:

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez 11k Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

smierc  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group