Forum smierc Strona Główna smierc
smierc i umieranie
 
 POMOCPOMOC   FAQFAQ   SzukajSzukaj   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Absolutna obojętność
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez N2
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Paź 28, 2011 16:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 napisał:

Chyba zawsze jest się tylko sobą; czy można być kimś innym? Nawet wychodząc z ciała czy zmieniając ciało to zawsze "w środku" ta sama, znana codzienna "ja".
Ja raczej wiem, że istnieje się zawsze ("Istnienie jest wieczne" – pewność wyniesiona z jednego doświadczenia.)

Kilka lat temu, kiedy to co uznałem za swoje kluczowe doświadczenie było jeszcze we mnie stosunkowo świeże, pewnie też powiedziałbym że wiem że istnieje się zawsze. Jednak tak czy inaczej, raczej nie odnosiłem tego co przeżyłem do fizycznej śmierci na poziomie innym niż intelektualny. To co opisałem w tym temacie niemal bliźniaczo przypominało tamto, z tym że tu wyraźnie czułem że odnosi się to do fizycznej śmierci i poczułem jakby to był pierwszy raz kiedy mam się okazję o tym co znaczy to przejście przekonać niejako namacalnie. Odkryłem że wcześniej (przynajmniej przez ostatnie parę lat), niezależnie od tego co byłem gotów deklarować, tak naprawdę nie rozumiałem co to znaczy że się nie umiera kiedy przechodzi się od indywidualnej świadomości do tej pierwotnej. Nawet nie to, że w to stwierdzenie nie wierzyłem, ale nie rozumiałem co to znaczy że tak naprawdę nawet kiedy całkowicie, łącznie z ciałem tracisz swoją indywidualną formę, to ciągle żyjesz. Bo dla umysłu to zdaje się nie jest do pojęcia.

Nina2 napisał:
Czy obojętność jest nacechowana negatywnością? Może teraz, bo coś mi "nie tak", straciłam ten entuzjazm do życia. Ale umierając to chyba lepsza postawa niż żal za opuszczanym ciałem (śmierć dla mnie to całkowite wysunięcie się z ciała przez czubek głowy) , co mnie może utrudniać i hamować. No, buddystom zalecają wyobrażać sobie te różne raje czy "czyste ziemie" do których się pójdzie.
Lecz u mnie na razie była obojętność. (Tak na 95%, bo 5% negatywnosci z powodu dziwnej słabości ciała. Trafnie zauważyłeś.)

Wydaje mi się że tą obojętność o którą Ci tu chodzi i której w pewnym sensie każdy z nas pragnie, można odnaleźć w medytacji (czy oznaczałaby ona siedzenie w lotosie, spacer czy whatever). Wolność do kompletnej nieaktywności i pozwolenia kompletnie wszystkiemu dziać się "jak chce". A po medytacji - do pracy. I tak taki nasz los póki tu jesteśmy. I wcale nie jest to zły los. Być może masz zupełnie dobre intuicje z tą postawą przed śmiercią, ale póki coś tam Ci nie pasuje, to raczej jeszcze nie czas ;-) Na pewno ja tak osobiście nie czuję - cokolwiek to warte.



księzycu, jeszcze o tej mojej wizji wznoszenia się. Nie przykładałem do niej wagi bo raz odbierałem to doświadczenie, jeśli już jako coś, to jako NDE - nie OBE, a dwa że ta wizja nie była zbyt wyraźna. Nie pamiętam żebym widział jakieś wyraźne szczegóły, było to widzenie raczej takie jak we śnie.

dominik, dość niesamowite te historie, thx.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklama






Wysłany: Pią Paź 28, 2011 16:27    Temat postu:

Powrót do góry
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Pią Paź 28, 2011 21:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JULIAN PRZYBOŚ:
Jak klasyczni wędrowcy poetyccy w poszukiwaniu ostatecznej prawdy dotarł bohater Stachury zezwłok zwierzęcy i poprzez pustą noc - do takiej konkuzji: "Zobaczyłem całą jaskrawość. Zobaczyłem całą jaskrawość tego, że tu nie chodzi ni o śmierć, ni o życie, ni o sens i bezsens, ni o istotę i istnienie, ni o przyczynę i skutek, ni o materię ducha, ni o dobro i zło, ni o światłość i ciemności i tak dalej, i tak dalej, ale o coś zupełnie innego. Chodzi o to wszystko razem wzięte i podane na tacy." I dalej: "Zobaczywszy całą jaskrawość, więc zobaczywszy całą jaskrawość, można dalej śmiało żyć. I nawet coraz śmiało. Co też będę czynił."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
11ksiezyc



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 2121
Skąd: Dun Éideann, Alba

PostWysłany: Pią Paź 28, 2011 22:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

za pomylke z nickiem przepraszam, rozkojazony jestem

pewnie nie kazdy zgodzi sie z moja interpretacja opisanego doswiadczenia tym bardziej, ze nie znamy zbyt wielu szczegolow i klucz do prawdy moze miec tylko zainteresowana osoba, ale napisze jak to widze
unoszenie kojazy mi sie z 'lataniem', a to w kazdej wizji i snie jest elementem pozytywnym oznaczajacym progres
las tu jest miejscem symbolicznym, jako takie nie moze pokazac sie zbyt szczegolowo; moze oznaczac zwiazek z innym systemem myslenia/odczuwania
to jakby czesc wlasnej natury budzila sie i przypomniala o sobie
dokladniej da sie to okreslic obserwujac wlasna aure i energie przy takich doswiadczeniach; roznice wskazuja na to co sie wydazylo

wybiegajac jeszcze dalej przypomne scene opisana w Biblii jako zeslanie Ducha Sw.
tam zainteresowani slysza szum wiatru i dzwiek pozaru

mowiac prosto freelaw, dorobiles sie nowego przewodnika
tego typu doswiadczenia potrafia sie bardzo roznic od siebie, bo kazdy przewodnik ma swoja fantazje; czesto jednak chca przedstawic sie w jakis sposob
zwykle jakis czas kreca sie kolo czlowieka; musi nadejsc odpowiedni moment
pojawiajaca sie wizja moze ujawnic troche informacji o charakterze przewodnika

z definicji przewodnik odchodzi, gdy zrobimy swoje w czesci, w ktorej mial nam byc pomocny
pojawia sie wtedy mieszanka uczucia pustki, porzucenia i satysfakcji oraz pewnej obojetnosci
pod wzgledem emocjonalnym wszystkie te 'emocje' doswiadczane sa ponizej emocji zewnetrznych znanych ludziom; sa nieco glebiej, na poziomach niezaleznych od aktualnego wcielenia
gdzies w okolicach 6. i 7. poziomu zaczynamy rozrozniac te dwa poziomy siebie i OBE, o ktorym wspominalem jest wlasnie taka skrajna wycieczka na druga strone siebie (jesli bylo spontaniczne)

pogorszenie samopoczucia wynika z glebokiej wewnetrznej swiadomosci, ze jest cos do zrobienia
czasem potrafi byc tak nieznosne, ze dominuje ponad wszystkim w zyciu i mija dopiero, gdy przepracujemy jakas wazna sprawe
tak dzieje sie np. u osob, ktore przygotowuja moje terapie
tu chodzilo raczej o przyjecie wlasciwego nastawienia, co wymagalo, by biezace zycie zostalo nieco wstrzymane
pogorszenie samopoczucia zmusza do uwolnienia sie od biezacych spraw

pojawienie sie zwlaszcza pierwszych przewodnikow jest szczegolnie silnym doswiadczeniem; ich myslenie staje sie czescia naszego myslenia, wiec czesto jestesmy w stanie zauwazyc roznice; rowniez zmiany energetyczne sa wieksze
z czasem przestajemy zwracac taka uwage, przywykamy, niektorych mozemy nawet pominac i ktos inny nam moze zwrocic uwage na zmiany
maksymalna ilosc przewodnikow to 12, choc takie pelne wypelnienie Rady jest raczej rzadkie, przy jakims bardzo waznym zadaniu

dopoki jestesmy na poziomach nizszych niz 8. (6. lub 7.) mozemy miec przewodnikow tylko 11. poziomu tzn. niezaleznych, niepolaczonych w Wielkiego Ducha
ci, ktorych mamy jako pierwszych zostaja z nami zwykle dosc dlugo, nie tylko na czas jakiegos malego zadania i jesli dotrzemy do 8. poziomu zbieramy dla nich ogromna ilosc zaslug prowadzaca do dalszych awansow
znacznie latwiej stwierdzic, czy ktos jest na 7. czy 8. poziomie nie po tym, czy ma otwarte czakry (ktore sa przeciez nietrwalymi tworami energetycznymi), ale wlasnie po tym, czy ma juz przewodnikow 12. poziomu
moment Wielkiej Wizji jest momentem szczegolnym dla wszystkich polaczonych ludzi i istot i wszystkim przynosi wiele laski

gdy zaczynamy pracowac z przewodnikami zaczynamy okres pewnego szczegolnego 'materializmu' duchowego, w tym sensie, ze spora czesc naszego zycia zaczyna krecic sie wokol zarabiania dobrej karmy
widzimy jakie kozysci energetyczne i duchowe przynosi robienie tego co do nas aktualnie nalezy i buduje to motywacje, by angazowac sie w takie dzialania
wszystko oczywiscie jesli podjelismy trud ustalenia czego wlasciwie oczekuje sie po nas i wykazalismy chec bycia kierowanym z gory przez przewodnikow
bywaja tez skrajnie odmienne postawy takie jak nazywanie tego 'kosmicznym niewolnictwem', skrajna obojetnosc i zamkniecie w swoim systemie przekonan, czy tez niechec do kontaktu

przepraszam za lekki spam, ale mysle, ze tego dotyczylo doswiadczenie freelawa
_________________
za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
11ksiezyc



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 2121
Skąd: Dun Éideann, Alba

PostWysłany: Pią Paź 28, 2011 22:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 napisał:
Nigdy nie miałam OBE (z kreską czy bez) ; jeśli możesz rozwiń dokładniej o co chodzi.
Czy niespontaniczne (wymuszone?) OBE pojawiają się też?

jesli niespontaniczne to kontrolowane wiec trudno mowic o pojawianiu sie; albo komus wychodzi, albo nie

piszesz o wychodzeniu z ciala przez czakre korony, to w duzym stopniu to samo co OBE
moje zainteresowanie OBE najzywsze bylo, gdy mialem jakies 8 lat, niestety nie mialem wtedy absolutnie nikogo z kim moglbym o tym rozmawiac
tak skutecznie stlumilem w sobie nieracjonalne instynkty, ze nawet osoby sprawdzajace moja rodzine klasyfikowaly moje zdolnosci jako znikome
nie moglem jednak dlugo ukrywac przed soba, ze pamietam rzeczy, ktorych nie powinienem pamietac, ze czuje w sposob, ktorego nie dalo sie wyjasnic i ze widze inaczej niz inni ludzie
konflikty narastaly, zdrowie stopniowo siadalo i dopiero 12 lat pozniej trafilem w gory i do mistrza Huny na dwuletnie studia 'przypadkiem'

moje spontaniczne OBE pojawily sie po tym, gdy ktos poskarzyl mi sie, ze nie wie jak sobie z nimi poradzic (bylo to o tyle naturalne, ze od lat rozwijamy sie w zblizonym tempie i doswiadczamy podobnych rzeczy w podobnym czasie)
zaczalem je tez miewac i w ciagu tygodnia znalazlem rozwiazanie
zdazalo mi sie budzic nie wiedzac gdzie jestem i nie majac zadnej orientacji przestrzeni
ujmujac inaczej moja orientacja przestrzeni dotyczyla innego planu rzeczywistosci, a rzeczywistosc zwana obiektywna, ta fizyczna wydawala sie bardziej obca, trudna do zorientowania sie w niej

nie nazwalbym tego stanu paranoidalnym, choc z pewnoscia byl pelen duchotomii bycia w dwoch swiatach jednoczesnie
budzilem sie i bedac szczatkowo swiadomy ciala znajdowalem sie ponad nim unoszac sie swobodnie
bylem swiadomy przestrzeni wokol mnie i postrzegalem pokoj w pelnym zakresie 360 stopni wokol
nadal zachowywalem swiadomosc gdzie znajduje sie 'moj' tyl, kreska, choc bylo to dosc umowne zwazywszy, ze widzialem wszystko wokol
to tak jakby przekrecic sobie oczy coraz dalej na boki az do polaczenia obrazu w pelna panorame
to dosc ciekawe doswiadczenie zobaczyc w ten sposob swoja sypialnie

negatywna strona jest uczucie oddzielenia i dezorientacji
poniewaz nie obserwuje sie swojego ciala znika swiadomosc klasycznych emocji i zwyczajnie rozumianych uczuc (to przeciez funkcja ciala), oraz prawie cala pamiec
nie ma tez mowy o poczuciu uplywu czasu
wlasciwie sam ten stan podobny jest do bycia w zaswiatach i przypominalby NDE, gdyby nie fakt, ze samo NDE jest zwykle dosc silnie kontrolowane z gory i trudno mowic tu o jakiejs swobodzie; w NDE raczej tez zostawiamy fizyczny swiat, a tu chodzi o doswiadczanie swiata fizycznego w sposob przypominajacy raczej swiaty astralne znane niektorym ludziom

poddenerwowanie, lekka panika, zwlaszcza znieksztalcone niezwyczajnym odczuwaniem emocji, moze wzmagac uczucie zagubienia
gdy mamy cialo nasze emocje rezonuja z nim i poprzez nie, w egzystencjach bez ciala i formalnie bez czasu latwiej wpadac w skrajnosci; mniej wiecej tak wyglada doswiadczanie piekiel w zaswiatach, choc tu mowa o lagodnym doswiadczeniu
rada Niny, by zachowac prawidlowe emocje jest aktualna praktycznie we wszelkich stanach; tylko w rozluznieniu i spokoju dysponuje sie pelna wolnoscia i moca

poniewaz znajoma osobe meczyly te poranne doswiadczenia szukalem rozwiazania i okazalo sie ono dosc proste
poniewaz w pewnym sensie jestesmy samymi oczami w tym stanie, punktem postrzegajacym przestrzen, zamiast usilnie probowac orientowac sie w niej tak jakbysmy chcieli sie w niej zakorzeniac, lepiej jest szukac mozliwosci powrotu do ciala i postrzegania w naturalny sposob
nalezy pomyslec o swoich oczach

napisze jeszcze jak to sie ma do zaswiatow
pisalem juz, ze chwila w zaswiatach warta jest lat medytacji
nie namawiam tu nikogo do prowokowania NDE; zbyt malo wiemy o tych doswiadczeniach
moze opisy uprowadzen przez kosmitow czeste w USA sa niczym innym jak opisami przypadkow NDE po amerykanskiej diecie? (lol)
niezaleznie od tego, czy w zaswiatach znalezlismy sie poprzez NDE, czy w glebokiej medytacji, znajdujemy sie w stanie doswiadczania rozszerzonej rzeczywistosci, a nas samych w ujeciu ponad wcieleniem, bez ciala, bez klasycznych emocji
mozliwosc przyjzenia sie sobie w takiej sytuacji jest bezcenna
spontaniczne OBE jest wlasnie przedsmakiem tego

ja osobiscie do jednego i drugiego bylem przygotowany poprzez medytacje hunowskie dotyczace swiatow wewnetrznych itd. i przez fakt, ze w 2004 roku przezylem juz glebokie NDE
zostala mi po tym przez dosc dlugi czas otwarta siodma czakra, co choc wcale nie plynnie, bardzo przyspieszylo moje dalsze doswiadczenia
_________________
za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sob Paź 29, 2011 00:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nic mi to nie mówi. Teraz mi słabo i smutno.
Nie mam z kim wymienić kilku słów miłości.
Inni mają bebechy, ja już tylko głowę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Sob Paź 29, 2011 07:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Samotność wg Osho
Cytat:
Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym. I chwila gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu.

więcej:
http://foof.most.org.pl/g_medyta/samotnos.htm
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sob Paź 29, 2011 14:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

OK, taka samotność też jest na umieranie. Teraz jeszcze z niej wyjdę. Siły wracają: ranne praktyki moich gości są bardzo skuteczne, robię je razem z nimi. Najpierw szczotkowanie na sucho całego ciała wspaniale budzi i poprawia krążenie, potem zimny prysznic (dla mnie na przemian z ciepłym), potem gimnastyka czy joga by rozciągnąć mięśnie, pół godz. medytacji na pustkę i 15 min ćwiczeń wizualizacji (tu jestem noga). Ich wegetariańskie jedzenie też jest zdrowe, lekkie i smaczne. I dużo snu (widocznie byłam niedospana). A w obecności uporządkowanych umysłów nawet sen jest spokojniejszy i zdrowszy.
A co do poczucia samotności, to stosując mój schemat zaspokajania potrzeb widzę brak w potrzebach emocjonalnych. A ta jest tylko jedna: kochać i być kochanym. Więc tu mam za mało tej wymiany z innymi. Że w realu teraz jestem singlem – załatwię to przez internet. Mam czat – na nim kłótnie i rywalizacje. Tylko w gejowskich pokojach miło i serdecznie, panowie wymieniają całuski i uściski. Wirtuel, ciała zostają przed monitorami, ale charaktery i emocje prawdziwe i te same. Pobawię się z nimi. Miło.

Cytat:
Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym

Na umieranie. (Lub w trakcie głębokiej medytacji.) Ale odstatni pretekst boddhisattvy (żeby się jeszcze popętać po tym świecie) jest: pomóc innym, być potrzebnym, przydać się.

To info z wyższych poziomów też jest zróżnicowane. Budda mówił rozmaicie, zależnie od poziomu odbiorcy.
W chrześcijaństwie chyba przemieszane i od wszystkich żąda się od razu doskonałości. (Tu się nie upieram, może tylko mi się tak wydaje.)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Sob Paź 29, 2011 20:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nie zmuszam do klikania :)
http://www.youtube.com/watch?v=4o5hmD8Rrsk&feature=related
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Nie Paź 30, 2011 03:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

(I znowu nie zapowiadasz...)
No, thx. Ja się nie modlę. Do kogo? No, czasem tam podziękuję "w górę" za piękny pejzaż czy otrzymane przyjemności, ale to zupełnie niezobowiązująco. Wiem, że najwyższy jest bezosobowy, i z tamtego pktu widzenia wszystko jest zawsze OK. Nawet jakby tu moje ciało rozjechał pociąg.
Modlić się tak jak tam, prosić o coś – to marnować pulę swojej dobrej karmy na pierdoły.
No, thanks. Zbyt katolickie dla mnie. Zacisnę zęby i sama przeczekam.

Niemniej dziękuję, ddn, za dobre intencje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Lis 02, 2011 15:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

OK, ja wychodzę z mojej obojętności. Pomogło parę rzeczy. Naprawiłam ciało, dodano energii i ogrzano serce.
Ale przy okazji, ten cytat ze Stachury, co zamieściłeś:
dominikdano napisał:
JULIAN PRZYBOŚ:
Jak klasyczni wędrowcy poetyccy w poszukiwaniu ostatecznej prawdy dotarł bohater Stachury zezwłok zwierzęcy i poprzez pustą noc - do takiej konkuzji: "Zobaczyłem całą jaskrawość. Zobaczyłem całą jaskrawość tego, że tu nie chodzi ni o śmierć, ni o życie, ni o sens i bezsens, ni o istotę i istnienie, ni o przyczynę i skutek, ni o materię ducha, ni o dobro i zło, ni o światłość i ciemności i tak dalej, i tak dalej, ale o coś zupełnie innego. Chodzi o to wszystko razem wzięte i podane na tacy." I dalej: "Zobaczywszy całą jaskrawość, więc zobaczywszy całą jaskrawość, można dalej śmiało żyć. I nawet coraz śmiało. Co też będę czynił."

Tam u Steda były okresy najwyższej euforii i depresji. No, każdy tak ma, mniej więcej falami, o ile nie praktykuje regularnej medytacji (co bardzo wyrównuje). Ale Sted, po napisaniu tego wszystkiego i jeszcze więcej, popełnił samobójstwo. Więc: guru dla nas czy jeszcze nie?
Lub: przeczuwał, że wkrótce go zabraknie. Dlatego tak gorączkowo nalegał, by się spieszono z wydawaniem jego, chciał jeszcze przed śmiercią swoje dzieła zebrane zobaczyć.

Pytanie: czy po oświeceniu można jeszcze wpaść w taką czarną noc duszy i rozpacz? Tam Sted musiał zrobić jakiś błąd. Ale nikt z nas nie wie wszystkiego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Czw Lis 03, 2011 18:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przypadek Stachury trudno rozjaśnić.
Czy w ogóle był oświecony?
Nikt na to przecież nie odpowie.

Czy oświecony może popaść w depresję, dostać kuku na muniu itp.?
Kwiestia raczej teoretyczna, bo kto niby miałby to ocenić i jak?
Psychiatra? Psycholo? Na jakiej podstawie?
Wielu natomiast miewało takie stany umysłu, jak depresja, apatia, stany lękowe itp., zanim się przebudzili.
Bo są to właśnie stany zagrożonego umysłu.
Umysł chce istnieć za wszelką cenę.
Mistyk dążący do przebudzenia jest dla umysłu najniebezpieczniejszym wrogiem.
Medytującego pod figowcem Buddę zwalczał umysł, przejawiający mu się jako Mara.
Jezusa przebywającego samotnie na pustyni kusił szatan - podobny twór mitycznego umysłu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pią Lis 04, 2011 05:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z tego co pisał: widział tę całą jaskrawość częściej i lepiej niż ja. Studiował mistyków. Dyskutował z Górskim o naturze czasu. Charyzmę i talent miał. I to wszystko było spontaniczne.

Czyli: oświecenie było. Ale między oświeceniem a w pełni zrealizowanym stanem Buddy jest "10 ziem boddhisattvy + 3 stany "egzystencji bez formy" mówi tradycja kagyu. Oświecony od tygodnia nie równy Buddzie (choćby wgląd wewnętrzny był ten sam). Wypadnie z przemęczenia, zapomni, nawet nie potrafi doświadczenia ująć w słowa by wytyczyć szlak dla umysłu. A pzrede wszystkim – nie potrafi powtórzyć, więc myśli, że wypadł z raju na wieczność.
To może być to. Rozpacz po (chwilowo) utraconym oświeceniu.
Przecież nikt z nas nie potrafi od razu chodzić po linie. A utrzymać umysł w stanie dhyana to podobna trudność. Byle muśnięcie i się spada. No i przeszkadza brak przyspieszonych oczyszczeń.
Sted napisał całą książkę "Się" o braku ego a te końcowe kartki przed samobójstwem pełne cierpienia i żalu nad sobą (?). Wpadł w cierpienie. A "oświecony nie cierpi"? "po oświeceniu koniec cierpienia"? Wypadł ze stanu oświecenia?

Jak widać – wszystko możliwe.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pią Lis 04, 2011 05:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czyli: te buddyjskie metody na oczyszczenie każdej skazy umysłu jednak dobre. Bo gdy wszystko dobrze, to mamy skłonność spocząć na laurach i się lenić. Aż życie nam znowu dosoli.
A tymczasem dopiero po oświeceniu zaczyna się prawdziwy zapierdol. "Przyspieszone oczyszczenia". I tu się Sted na jakimś potknął. Zdarza się, dalsze etapy przerobi już w nowym ciele i tyle.

Tak to widzę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Pią Lis 04, 2011 07:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przekazał swoje doświadczenie mistyczne, ale oświecenie to nie tylko zobaczenie "calej jaskrawości", jak słusznie zauważyłaś. Trzeba to jeszcze urzeczywistnić, a nie wystarczy tylko zobaczyć.
Czy będzie miał jeszcze szanse, kiedyś tam w innej egzystencji? - to spekulacje religijnego umysłu tylko.

Twierdzę, że istota oświecona, urzeczywistniony mistyk, popadając w tarapaty zdaje sobie sprawę, że są one czymś skończonym, przejściowym i nie odbiera sobie życia z tak nędznej przyczyny.
Tales z Miletu zapytany o to, jaka jest różnica między życiem a śmiercią odparł, że nie ma żadnej. "To dlaczego nie umierasz?" zapytano go podchwytliwie. "Własnie dlatego, że nie ma żadnej różnicy" - odparł.
Stachura chyba tego ciągle nie wiedział.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
freelaw



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 155
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Lis 04, 2011 11:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

księżycu, bazowe (zdaje się) pojęcia których używasz interpretując to moje doświadczenie są dla mnie całkiem nowe. Jednak całość opisu w jakiś sposób do mnie przemawia. Być może masz bardzo dużo racji. Niełatwo mi o tym szerzej powiedzieć i nie będę się w tym momencie na to silić, ale dziękuję i mam nadzieję że odczuwasz że to "dziękuję" ma swoją wagę :-)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklama






Wysłany: Pią Lis 04, 2011 11:36    Temat postu:

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez N2 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

smierc  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group