Forum smierc Strona Główna smierc
smierc i umieranie
 
 POMOCPOMOC   FAQFAQ   SzukajSzukaj   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co dalej (po oświeceniu)? Co dalej (po oświeceniu)?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez N2
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Kwi 18, 2012 08:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aha. Znaczy, że te studia robisz "na przekór" rodzinie, żeby sobie coś udowodnić, dla papierka. Bo ich treść Cię nie bardzo interesuje (takie studia czy inne). Tylko że lepiej usytuowani dawali wyższe wykształcenie potomstwu, więc ty też takie chcesz.
Mnie posłano, jak do szkoły, ale nie czułam zapału do akurat obliczania obwodów elektrycznych (choć abstrakcyjna matematyka była ciekawa). No i nie wyobrażałam sobie pracy "pod dachem", w biurze, stale na tym samym miejscu i stanowisku. Chciałam poznać wszystko.
Po studiach – zmieniałam prace co 5 lat (w Polsce), na wyjeździe jeszcze częściej. Byle nie wpaść w rutynę, co nowe to ciekawe.
(LOL, moja siostra tak zmieniała mężów.)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Reklama






Wysłany: Sro Kwi 18, 2012 08:40    Temat postu:

Powrót do góry
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Kwi 18, 2012 10:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pamiętam inną gościnę: tknięta tym samym współczuciem, w pewien deszczowy wieczór zaprosiłam do siebie bezdomnego żebraka, z tych zawodowych, z psami, bo marzł w przechodniej bramie.
No, znałam go już wcześniej, wiedziałam, że fajni ludzie. Był w grupie angielskiej tych zawodowych żebraków czy dealerów, co włóczą się z psami po całym świecie ("Kerala"-Peter dotarł nawet do Indii.)
"Mieliśmy wspólnego dealera", lecz byłam w tych czasach w poglądach jeszcze "très bourgeoise": jakieś "żebraka się do domu nie zaprasza. Osiedleni boją się nomadów, Cyganów i innych przechodnich."
Przyjął zaproszenie z radością, spytał tylko, czy może z kolegą. Zgodziłam się, myśląc, że tak będzie bardziej pewien siebie. I ładnie, że chce się podzielić.
- Ciepły nocleg pod dachem, w mieszkaniu! Gratka!
Miałam wtedy jakieś 20 m² przy Bastylii (Paris XI). Po drodze kupiliśmy jedzenie i piwo. W domu okazało się, że w zamkniętym pomieszczeniu ich ubranka zbyt intensywnie pachną.
Zaproponowałam: niech każdy po kolei się wykąpie (w domu był prysznic) a ja w tym czasie wyskoczę z ich ciuchami do samoobsługowej pralni naprzeciwko. W dwie godziny wszystko będzie suche i czyste. Tak zrobiliśmy. Potem podałam jedzenie, z całym ceremoniałem. Przy świecach, kadzidełka były też zapalone, traktowałam z szacunkiem jak wędrownych joginów (których symbolizowali).
Nazajutrz, gdy się wyspali i dziękowali za gościnę, jeden zapytał, co sobie za to życzę.
- Dobrej karmy!
- Już ją masz – odparł.
I rzeczywiście. W tydzień później poznałam Gérarda i po miesiącu miałam energicznego wesołego męża, 10-letniego synka (w którym od razu się zakochałam) i jeszcze dwójkę jego młodszego rodzeństwa, teściową, co mnie witała najmilszym uśmiechem, był cały klan rodzinny, różni wujkowie i ciotki, był dom od piwnic do strychu i różne zwierzęta: psy, koty, tchórzofretek...
Ziemskie szczęście w wyobrażeniu bezdomnych.

A co mi ta "dobra akcja" przyniesie?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
11ksiezyc



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 2121
Skąd: Dun Éideann, Alba

PostWysłany: Sro Kwi 18, 2012 12:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 napisał:
Aha. Znaczy, że te studia robisz "na przekór" rodzinie, żeby sobie coś udowodnić, dla papierka. Bo ich treść Cię nie bardzo interesuje (takie studia czy inne). Tylko że lepiej usytuowani dawali wyższe wykształcenie potomstwu, więc ty też takie chcesz.
Mnie posłano, jak do szkoły, ale nie czułam zapału do akurat obliczania obwodów elektrycznych (choć abstrakcyjna matematyka była ciekawa). No i nie wyobrażałam sobie pracy "pod dachem", w biurze, stale na tym samym miejscu i stanowisku. Chciałam poznać wszystko.
Po studiach – zmieniałam prace co 5 lat (w Polsce), na wyjeździe jeszcze częściej. Byle nie wpaść w rutynę, co nowe to ciekawe.
(LOL, moja siostra tak zmieniała mężów.)

nie
o ile zawsze opieralem sie jesli ktos chcial wymusic cos na mnie, to zlosliwosc uwazam za pochodna glupoty
nigdy nie chcialbym marnowac energii na robienie czegos 'na przekor' jesli nie byloby mi po drodze z tym
moi rodzice wychowali sie na ciezkiej pracy i chcieli bym radzil sobie tez
nic nie dostali od swoich rodzicow, a nawet zrzekli sie kawalka dworku
wychowano mnie, ze masz zycie na jakie sobie zapracowujesz
predzej mozesz stracic cos przez niesprawiedliwosc niz mozesz liczyc, ze dostaniesz, bo 'ci sie nalezy'

im nie musze nic udowadniac, bo nigdy nie mieli oczekiwan
rozczarowywalem ojca brakiem tenzyzny, ale fakt checi studiowania przyjeli z radoscia i obawa
decyzje o studiowaniu podjalem po naradzie z nimi i zaoferowali sie pomoc ile sie da
wczesniej zadbalem juz o zdobycie zawodu i pomysl na studiowanie wzial sie raczej z faktu, ze zmienily sie czasy i stalo sie to bardziej dostepne
dla moich rodzicow dalsza nauka wiazalaby sie z koniecznoscia robienia kompromisow z soba, a dla mojego ojca wolnosc byla wartoscia sama w sobie
moje ustatkowanie sie widzieliby znacznie lepiej niz zmaganie sie wciaz ze szkola i brakiem normalnych dochodow

w wieku 14 lat bylem juz pobieznie okreslony czym chce sie zajmowac i raczej bylem rozczarowany niskim poziomem oczekiwan i mozliwosci jakie dawala szkola - chcialem isc dalej
do szkol nie chodzilem po papierki, ale by inwestowac w siebie, zagluszac odczucie, ze sie marnuje, ktore towazyszylo mi od dziecka
pierwszy podrecznik zupelnie dla siebie kupilem w tajemnicy majac 7 lat
gardzilem powszechnym uznaniem, bo wiazalo sie z byciem nijakim, nastawionym na zaspokajanie innych, wyzbytym ambicji
zalapalem sie na czasy, gdy indywidualizm byl zwiastunem problemow, a najwyzej ceniono cichy konformizm i okazywanie podpozadkowania sie

w Polsce wciaz ludzie wierza w 'norme'
musisz byc normalny
u mnie w biurze ktos uzywa podstawki pod kubki: 'jestes normalny? NIEEE'
uleganie normie jest objawem osobistej porazki

byla szansa skonczyc studia w Polsce, ale gdy rozeznalem sie czego jestem w stanie sie nauczyc do ich konca sam troche stracilem zainteresowanie
specjalnie trzymam sie kierunku, ktory sam w sobie jest dosc szeroki i obejmuje fragmenty roznych innych kierunkow
przy tym wciaz ogladam sie za chemia, biologia molekularna itd. i gdyby nie slabe zdrowie rozgladalbym sie bardziej energicznie za mozliwoscia studiowania na drugim kierunku
po prostu interesuje mnie wszystko, zwlaszcza jesli pomaga rozwijac to wyobraznie
czyzto nie Pitagoras mowil, ze matematyka jest kluczem do zrozumienia swiata??
w latach 367 - 386 studiowalem nauki starozytnych obok samego zaangazowania w poznawanie gnozy
dzis odkrywam, ze wiele rzeczy rozumiem intuicyjnie, bo juz kiedys sie z nimi spotkalem
nigdy tez np. nie wnikalem specjalnie w buddyzm, jedno wcielenie wystarczy

niedawno uslyszalem: 'to ty byles cudownym dzieckiem!', po tym, gdy powiedzialem, ze jako dziecko kazdy kwiatek rozkladalem na czynniki pierwsze by zobaczyc co jest w srodku i potrafie odroznic rozne odmiany skrzypu; podstawy botaniki zaliczylem zanim nauczylem sie pisac
_________________
za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Kwi 18, 2012 13:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zresztą – o co chodzi? Ja – wypuściłam w świat jedną dobrą akcję. On tak samo "gra z karmą", choć może na razie mniej świadomie. Też będzie "musiał" komuś udzielić gościny.
A w końcu wszystko wróci do mnie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Kwi 18, 2012 13:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

11k napisał:
nigdy tez np. nie wnikalem specjalnie w buddyzm, jedno wcielenie wystarczy

(To widać.) "Wystarczy" na co? Bo jakoś nie jesteśmy jeszcze doskonałymi Buddami. Wolimy sami od nowa "wynajdywać rower"? (Strata czasu, uważam. Dobre info pomaga awansować.)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
11ksiezyc



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 2121
Skąd: Dun Éideann, Alba

PostWysłany: Czw Kwi 19, 2012 00:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 napisał:
11k napisał:
nigdy tez np. nie wnikalem specjalnie w buddyzm, jedno wcielenie wystarczy

(To widać.) "Wystarczy" na co? Bo jakoś nie jesteśmy jeszcze doskonałymi Buddami. Wolimy sami od nowa "wynajdywać rower"? (Strata czasu, uważam. Dobre info pomaga awansować.)

moja pierwotna religia jest zoroastrianizm, pozniej przeszedlem we wczesny gnostycyzm podbudowany filozofiami starozytnymi
wtedy nie widzielismy roznicy pomiedzy nami, a roznymi grupami chrzescijan
czesc chrzescijan postanowila jednak nas wybic i stopniowo tworzyla jakas neochrzescijanska wersje wchlaniajac rozne inne wierzenia (pojawil sie krzyz, pozbyto sie Arian, kult Mitry i bustw solarnych przeinterpretowano na nowa modle, pozmieniano to co pasowalo kolejnym cesarzom itd.)
pozniej protestantyzm, buddyzm tybetanski z elementami Shinto, katolicyzm, filozofia hawajska, az wreszcie troche Dzogczen

wystarczy
zadna filozofia nie zastapi samodzielnego myslenia i dzialania
zbieranie info najbardziej pomaga awansowac wiekiem
jesli czegos potrzebuje to tego szukam
jednego systemu nalezy trzymac sie na poczatku, zanim bedzie sie mialo jakis swoj warsztat, nauczy sie podstawowych rzeczy, w tym dyscypliny i pokory
kazda sekta, czy mlody kosciol jest zwykle dobra tylko do czasu, az przestanie zyc jej guru
pozniej, jesli przetrwa, najczesciej powoli staje sie farsa
nieliczne trzymaja sie po kilka wiekow, jesli nauczanie bylo dobre
popatrzmy co stalo sie z chrzescijanstwem: kazdy sobor byl kolejnym zakretem; dzis w samej Biblii sa klamstwa, oficjalny katechizm katolikow zawiera pozmieniane przykazania, a samo chrzescijanstwo jest tak podzielone, ze nawet trudno mowic o czyms takim jak jego filozofia
chrzescijanstwo przestalo byc chrzescijanstwem od czasu, gdy pierwszy raz ktos podniosl reke na drugiego czlowieka, wygnano kogos lub za dogmaty bral sie niewierzacy, np. cesarz

niektore linie buddyzmu maja jeszcze moc sie odnawiac i wydaja wielkich nauczycieli, sa jednak takie, ktore poszly w slepe zaulki i rozwazania, czy tata bog nosi wasa i czy go przycina
we Francji biedny Yangtse Kalu Rinpocze musi po sadach szarpac sie z pseudolamami, ktorzy nie chca uznac jego prymatu

sa dwa aspekty dojzewania na drodze duchowej: zbieranie karmy i rozwoj rozumienia
mozna to realizowac roznymi drogami, ale zasadniczo jedno i tak nie moze obyc sie bez drugiego
nie mozna przejsc calej drogi tylko dla siebie i nie mozna sie rozwijac nie myslac

info prowadzi do kolejnych etapow
najpierw scisle wskazowki i kazdy element zycia opisany
gdy czlowiek zacznie byc zdolny do samodzielnego myslenia idzie do mistrza, z ktorym bedzie mogl porozmawiac i razem rozwijac cos
kiedys w koncu tez musi zlapac kontakt z niewcielonymi - coraz wyzszymi instancjami absolutu, z ktorego sam sie wywodzi
znane sa opisy, gdy adepci wyrzucali i palili ksiazki, opuszczali klasztory itd.
gdy jestes na infolinii, po co jeszcze interesowac sie czyimis wyobrazeniami?? a jesli ktos opisal swoje przezycia do tego poziomu i wyzej, chwala mu
nie kazdy swiety musi byc zaraz nauczycielem
w samym buddyzmie moda na powracanie jako tulku zaczela sie dopiero ok 14. wieku
im wiecej rozumiesz, im wiecej obejmujesz rzeczywistosci, tym wyzsze byty interesuja sie toba i daja prowadzenie i info
ostatnio papiez Kosciola Katolickiego powiedzial, ze nie wie co go czeka, ale to ostatni etap jego zycia; jesli on nie wie, to kto ma wiedziec?
niedawno doszedl do wniosku, ze warto zrobic poprawke i uznac, ze skoro Bog jest taki dobry, to dzieci, ktore nie zdazyly nagrzeszyc nie powinny siedziec w limbo; wg doktryn wiec kazda aborcja wysyla jedna duszyczke prosto do Nieba, choc KK jej zabrania

takiego info chcesz sie uczyc?
jesli umysl nie jest czysty, to cokolwiek do niego wlozysz nie bedzie wiele warte
nijak tez nie bedac w dobrej relacji z gora nie da sie rozpoznac co jest dobrym info, a co nie
po czym to oceniac? jak lechce nasza podswiadomosc? jak pomaga blyszczec wsrod znajomych? po tym ile guzikow ma facet, ktory to prawi? jak bardzo ludzie przy nim pajacuja? jesli ma wielu sluchaczy to czesto znaczy tyle, ze masy go lubia, a masy zawsze sa glupie, bo w nich wszyscy rownaja w dol

kazdy sam idzie swoja sciezka i rozne rzeczy sa mu na niej potrzebne
afrykanskie przyslowie mowi, ze potrzeba calej wioski, by wychowac jedno dziecko
hawajczycy mowia, ze nie nauczysz sie wszystkiego w jednej szkole

na tej drodze trzeba wiecej wyrzucic z siebie, niz wchlonac
mozna kozystac z roznych narzedzi, ale trzymajac sie ich uzyskujemy tylko uwarunkowane nimi efekty
z czasem trzeba odrzucic wszystko
_________________
za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Czw Kwi 19, 2012 12:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

11k napisał:

takiego info chcesz sie uczyc?
jesli umysl nie jest czysty, to cokolwiek do niego wlozysz nie bedzie wiele warte
nijak tez nie bedac w dobrej relacji z gora nie da sie rozpoznac co jest dobrym info, a co nie
po czym to oceniac? jak lechce nasza podswiadomosc? jak pomaga blyszczec wsrod znajomych? po tym ile guzikow ma facet, ktory to prawi? jak bardzo ludzie przy nim pajacuja? jesli ma wielu sluchaczy to czesto znaczy tyle, ze masy go lubia, a masy zawsze sa glupie, bo w nich wszyscy rownaja w dol

O chrześcijaństwie tu się nie wypowiadam. Ale o budddyźmie piszesz bzdury (przepraszam). Jakbyś nawet nie znał ze słyszenia.
Tymczasem każda religia ma swoje poziomy, popularny zrozumiały dla wszystkich i ezoteryczny dla nielicznych (nazywają ich "wtajemniczonymi"). Otóż w buddyźmie (sklasyfikowanym w punkty jak prawo rzymskie) te wyższe poziomy (także trzeci, tajemny) są także jak najdokładniej opracowane i (swoim) nauczane. (Pisałam o tym w 3+1 http://umieranie.phorum.pl/viewtopic.php?t=20 ).
Właśnie dzogczen to z trzeciego poziomu (o ostatecznej naturze umysłu) – a wysocy lamowie własnym przykładem świadczą, że ta wiedza u nich nadal nie zanikła.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Kwi 23, 2012 12:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zasypiam w łożu Gérarda, pies w nogach (normalnie, gdy mnie nie ma, zajmuje moją połowę), kotka nad głową zasłania Gérardowi telewizor.
- Wszystkie twoje zwierzęta są przy tobie – mówię.
- Istna Arka Noego – śmieje się Gérard.
Już zasypiam, gdy nagle tratuje mnie 30 kg psa.
- Co się dzieje?
- Ma swoje 5 minut szaleństwa. Goni kota. To dlatego ze stołu czasem jest wszystko zmiecione.
- Va faire chier le chat! – wyrzuca ją Gérard.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Kwi 23, 2012 12:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przy kolacji z Gérardem odkleił mi się mostek. 5 minut później, krając lody, nóż się nie złamał, lecz odkleił się od rączki.
Myślę: dwa razy to samo, ani chybi – jakieś uprzedzenie. Zęby = członek rodziny, lecz sztuczne, a więc tylko przyszywany. Nóż = mężczyzna. Czyli "kuzyn" się odklei? Znajdzie sobie inne miejsce? Inną niszę co do spania i utrzymania?
Dzwonię jeszcze do jego "ciotki" czarownicy.
- Czy dobrze interpretuję?
- Nie. Ktoś pani źle życzy.
- Nie mam wrogów...
- Nie szkodzi. Ludzka zawiść wystarczy. Proszę niczego nie mówić, co się u pani dzieje, nawet najbliższej przyjaciółce.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
11ksiezyc



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 2121
Skąd: Dun Éideann, Alba

PostWysłany: Pon Kwi 23, 2012 14:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

hahahah
ja wiem, ze jak zobacze w lazience wija, to nastepnego dnia przyjdzie byly wspollokator w odwiedziny do obecnego
a duze pajaki ostrzegaja przed klopotami i przykrymi wydazeniami
_________________
za szybko jest cierpieniem i za wolno jest cierpieniem
bawmy sie dobrze zanim dojdziemy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Maj 02, 2012 17:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przeżyliśmy. Potop w Normandii, gdzie lało na łeb bez przerwy. My w ciepłej chatce, ze zwierzętami obok, bawimy się w Arkę Noego. Na zewnatrz mokro – samochód się ślizga i utknął – przenosimy co nieco (ja swoją torbę i kota), po czym Gérard wyprowadza mniejszy traktor, podczepia wóz i holuje. Ja za kierownicą. Katastrofa! Nie znam wozu, pedały za daleko, lina za krótka – gdzie trzeba, mam pomóc na pierwszym biegu, ale nie widzę dobrze, boję się wpaść na traktor i silnik mi stale gaśnie. W końcu się udało, ale co ja przeżyłam!
Kotka całą drogę protestuje melodyjnym altem, że podróże samochodem to nie dla niej. Za Aumale ją wypuszczamy, zwiedza samochód i znowu chowa się w domku. Po przyjeździe chowa się pod szafę i wychodzi dopiero w nocy. Że zapomniałam jej kocyka, chcę wziąć wysłanie z kociego domku. A tam coś grzechocze. Wytrząsam – kocia kupka, już stara i zaschnięta. Domek sama umyłam i wyścieliłam przed miesiącem, na pewno był czysty. Ale podobno kotka swojego domku nie lubi – więc musiała specjalnie w nim nabrudzić. A dziś rano Gérard nie patrząc, złapał ją, wepchnął do domku i zamknął. Miała powodu do protestów. Ale też sama sobie winna. Zły to ptak, co kala własne gniazdo czy kot, co brudzi we własnym domku. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
Gérard dostał od klientki, u której coś robił, szczyt alpejskiego ogródka, jak łopatą ścięty.
- O, to joubarbe (sempervivum) największe, w najlepszym gatunku. We Francji nazywają je "broda Jowisza "(Jupitera boga gromu) i sadzą na strzechach domów, gdzie chroni przed piorunem. Ślad po Rzymianach.
To drugie badziewie, białe, kaktusopodobne, nie znam nazwy.
I dwa dni mam upierdol z urządzaniem skalnego ogródka. Zbieram z pola dwa wiadra krzemieni wielkich jak głowa dziecka, piach jest, obsadzam jak umiem, a po wszystkim Gérard komentuje:
- Wygląda jak grób, jeszcze tylko krzyż zatknij.
Fakt. Kamienie coś nie takie. Przysypuję je piachem, wtykam jakieś niskopienne badziewie, parę kwitnących poziomek i jest może trochę lepiej.
Gérard w tym czasie przywiózł przyczepę drzewa i przeźroczystych płyt z plastiku i na płytach chodnika przed domkiem buduje oszkloną werandę. Będzie kilkanaście wygodnych m² więcej. I miejsce na moje kwiaty w doniczkach. (I znowu trzeba było holować traktorem pod górę osobno samochód i osobno przyczepę.)
Ja – na przyszły raz – mam przyciąć żywopłot ( i spalić od razu, razem ze starym drzewem), okopać truskawki, zasiać co tam sobie chcę. Zawsze jest pełno wspaniałej roboty.

- Pasuje ci ten kaszkiecik, dobrze w nim wyglądasz.
- A boty? (Kalosze nr 46, bo swoje, nr 42, pożyczył mi.)
- Jak prawdziwy rolnik.
- Czy to obelga?

- Zdejm to – Gérard wskazuje na mój ortalion, co zaraz przemaka. – Przymierz raczej to – i wyciąga z szafy jaskrawożółtą kapotę, jaką używają chyba na morzu podczas sztormów – to nie przemoknie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Wto Maj 08, 2012 03:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przeżyliśmy jeszcze (prawie) wypadek na autostradzie. Gérard tłumaczył się, że to "niedzielny kierowca" zajechał mu drogę, ale to ja podniosłam krzyk, że za chwilę wjedziemy w jego bagażnik – Gérard czegoś szukał i nie dowidział, a powinien, wina byłaby jego. Na szczęście hamulce były mocne.

Za tydzień znów się wybieramy (radio zapowiadało koniec deszczów i przejaśnienia). Kotka odmawia podróży – na podejrzane zamieszanie w domu o 5-tej rano wymyka się przez okno i odmawia powrotu. Zostawiamy jej podwójną porcję canigou i jedziemy bez niej.
Kotka miała rację : znowu leje (może trochę mniej) ale wilgotno, zimno, pełno błota... Pół dnia nie potrafię rozpalić swojego ulubionego ognia. Nazajutrz Gérard pali wysoko u siebie wszystkie plastiki i śmiecie (nalegałam, by odstawić do décheterie).
- To grzech ekologiczny. Spójrz, jaki czarny dym, zepsułeś powietrze.
- A w décheterie to jak? Też palą.
- Ale z pochłaniaczami dymu, czy z filtrami dymu, by okolicy nie zatruć.
- Mylisz się. Jest jedna w Villiers St Paul (gdzie mieszka jego patron) – tam w obrębie kilometra trzymanie krów jest niewskazane. Tzn nie było wypadku choroby, jednak krowy rolnikom odradzono.
- Skąd ta wiadomość?
Gérard się unosi gniewem: - Znowu ci idioci ekolo!
Kotka była mądrzejsza ode mnie: padam ze zmęczenia. Zimno, niewygodnie, kupiłam sobie kalosze, lecz mimo wełnianych skarpet i podeszwy z kartonu – nogi lodowate. Życie rolnika (czy pionierów z Far West) to chyba nie dla mnie.
Ale – ciekawie! I widok genialny. A gdy podejść 50 m dalej do końca drogi – widać morze.
Dostałam w Paryżu na Pont Neuf anżelikę (Archangelica Officinalis). Nie w Wilmorin (najlepsza firma, ale w poniedziałki zamknięte) ale w jednym ze sklepów w ciągu, piękny ukorzeniony okaz, za 5 euro. Na doniczce pisze: produkt z Polski. Z triumfem zadadzam pod złotokapem, otaczam torfem, podlewam obficie. Urośnie na 2 metry.
Gérard jest zaciekawiony : - To się je?
- Łodygi, w cukrze, przepyszne. Najszlachetniejsza z baldaszków, roślina Ducha Świętego. "Usuwa demony z umysłu" i leczy kaca (sprawdzone), także zatrucie nikotynowe. Paracelsusowi przyśnił się archanioł Gabriel i objawił, że ta roślina uchroni go przed dżumą – i też się sprawdziło!
Dokupujemy po drodze sadzonki ogórków, bakłażanów (to Gérard). Ja wybieram doniczkę estragonu i nasiona kwiatów.
- Nie lubię.
- To po co wziąłeś? Ale trzeba mieć po 1 egzemplarzu ze wszystkich – chcę prywatny ogród botaniczny.
Ale dość kupowania. "Po co płacić, skoro jest za darmo?" – mówimy sobie. Resztę się dostanie z wymiany, w prezencie, czy uszczknie gdzieś odnóżkę... A mimo to ja znowu dziś trafiłam w Auchanie doniczkę z polskim koperkiem i z tymiankiem. (Bo tanio! Bo okazja!) Koperek miałam kiedyś w ogródku w Neuilly-Plaisance – i jeden dzień na słońcu wystarczył, by spalić roślinkę. Widziałam go potem w ogrodach Thierry'ego, ale tam był siany wśród wysokich roślin, co go chroniły przed słońcem. A tu rzadki, za to wszędzie jest koper włoski, wysoki na trzy metry, o liściach sztywnych i bulwach słodkich. Zakupiony tymianek też pachnie ślicznie, ale niezbyt podobny do polskiej polnej macierzanki (podobno jest wiele gatunków).
Gérard też ostatnio wziął 10 pomidorów (bo okazja, tanio!), choć się zarzekał że tego nie chce, bo trzeba być na miejscu i podlewać często, susza je wypali.
Ale oboje lubimy własne pomidory.
A fiołków z Meaux, ciemnych i bardzo pachnących, przecież nie znajdę w żadnej kwiaciarni. To trzeba mi samej znaleźć, przesadzić, rozmnożyć. Już przekwitły, lecz pamiętam, gdzie rosły, gdzie ich było najwięcej.

Ale nie nadaję się do ciężkich prac na roli. Z trudem posadziłam parę roślinek i okopałam truskawki. Sił brak najwyraźniej, kondycja żadna, czy to już wiek nie taki? Mam pełno pomysłów, lecz gorzej z ich realizacją. A Gérard, trzy lata młodszy, pracuje jak olbrzym. Robi wszystko – a ja, jak chcę, mogę się bawić moimi kwiatkami...
Zbudował sobie chatkę – marzenie mężczyzny: pełno narzędzi, żelastwa, hangar na traktory. Że podjazd za stromy w deszczu dla samochodu, myśli go sprzedać, także furgon (bo za dużo pali) i kupić 4x4. "Nie będę wtedy płacił dwóch ubezpieczeń." Wszystko przemyślał.
Tylko niewygodnie w jego miejscu kobietom. Padam ze zmęczenia i z niewyspania (ja nie zrywam się u siebie o 5:30).
- Odpocznij.
Ale jak? Gdy nad głową wyje z radia ulubiona audycja Gérarda, przed domkiem terkoce groupe electrogène (to aby mieć prąd do światła, radia, TV i lodówki), na łożu pies opiera zabłocone łapy na mój biały sweterek... O, cholera! To kotka była rozsądniejsza ode mnie i wyjazdu stanowczo odmówiła. (Ależ się będzie z nas śmiała, gdy wrócimy.)
Pierwsze nieporozumienia.
Gdy się umieści razem psa z kotem, obojgu niewygodnie.
Gérard żyje w hałasie – radio lub telewizja bez przerwy, ja u siebie w ciszy, bez radia ani TV, i tylko rzadko jakąś muzykę przez internet.
"Moje myśli są ciekawsze niż idiotyzmy tych z Grosses têtes" – myślę.
"- Ja nie żyję w świecie/ w akwarium złotej rybki!" – burczy Gérard.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Wto Maj 08, 2012 10:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tu był wstyd. Nie przyznam się rodzinie, że wróciłam do Gérarda. 10 lat temu prosiłam, by pomogli się od niego oderwać – i w końcu wyszłam jak stałam, z jedną torbą jak na autostop. Ale nie żałowałam – razem się zagryzaliśmy. (Tylko kochałam go – więc było mi smutno.)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Wto Maj 08, 2012 13:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tam było BRUDNO! Gdy przyszłam pierwszy raz, myślałam, że dom dawno wymarły. Uciekłam przerażona, nie zostałam na noc (choć miło, że zaproponował). W czarnych oknach czarne firany, i cuchnie psim gównem. Myślałam, że Gérard, "przez Boga i ludzi zapomniany", ciężkiej depresji dostał (jak ja bym dostała w takich warunkach). Na szczęście ma zwierzęta, rozmawia z psem jak z człowiekiem. Puszysta kotka też domaga się pieszczot. A on, w takich warunkach, mi mówi, że życie jest piękne! Więc tego brudu – nie zauważa? Jemu to nie przeszkadza?
Kupiłam środki czyszczące, w niedzielę wielkanocną myłam 4 okna (przymknąwszy okiennice, żeby nie było widać). Firany musiały dwa razy przejść przez pralkę. Ze słońcem zrobiło się trochę weselej. Podłogi umył Gérard, i chlorem wywabił psie zapachy. Na szczęście pralka działa, suszarka i prysznic też jest.
Pościel jest czysta, każdy tam co dzień się kąpał i ubrania wrzucał do pralki. (Raczej na podłodze w łazience i pralka tam pracowała na okrągło.) Ale nikt nie umiał po sobie posprzątać, odłożyć cokolwiek na miejsce, nawet zakręcić tubki pasty do zębów. A jakie awantury codzienne kto ma pozmywać, nakryć stół do wspólnego posiłku, wyjść z psami (lub sprzątnąć po nich, jeżeli za późno). Przekraczało mnie to i w końcu uciekłam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Wto Maj 08, 2012 13:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Różnica KASTY. Z mieszkania z Hindusami wiem, że im wyższa kasta, tym czystość domu i posiłków lepsza, tym większy szacunek w rodzinie i przestrzeganie dawnych rytuałów – a tu było BRUDNO! Robiłam co mogłam, padałam ze zmęczenia i wstydziłam się że dom brudny a dzieci źle(?) inaczej wychowane.

Dla kobiety małżeństwo "pod włos", z kimś z niższej kasty, jest niedobre. Kobieta chce szanować swojego męża. (Tak mówią Prawa Manu sprzed 3 000 lat.) I niedobrze jest zawierać małżeństwo poza swoją kastą – inne obyczaje będą powodem konfliktów.

"Lalka" Prusa. Tam był ten sam problem. Piękna zubożała Izabela Łęcka nie wyjdzie za bogatego kupca Wokulskiego. Mezalians. On też ze zubożałej szlachty, ale pracując jako subiekt i parając się handlem – stracił kastę! Te same przesądy co w Indiach.
Przecież ubogie szlachcianki szły do klasztoru z braku posagu – ale nigdy za chłopa! Utrata kasty i statusu społecznego – czyli śmierć społeczna! Istniały dwie Polski: szlachecka i chłopska – o czym nas w PRL-u tendencyjnie nie uczono. Niemniej pamięć w społeczeństwie została i ten podział jest nadal aktualny.
A mnie przecież w dzieciństwie babcia wychowywała – która sama skończyła Institut dla Błagorodnych Diewic, założony przez carycę Katarzynę II w Petersburgu... Wyniesione z domu przesądy? A i mnie do liceum wysłano, zgodnie z moją kastą, do Sacré-Coeur – dla dziewczynek z dobrych domów. I były tam dziewczynki z rodzicami na stanowiskach i snobowały kilka dochodzących miejscowych córek chłopskich z czerwoną cerą, grubymi łapami od pracy, a bez polotu umysłów.

Więc ten zakaz pracy fizycznej, co zaobserwowałam u "kuzyna" (choć praca u Thierrego przy ziołach aż taka fizyczna nie była?), a także wcześniej, u Słońca, gdy skończył się PRL-owski mecenat teatrów – wynikał z pragnienia "zachowania kasty"?
A rzecz sama może być nawet w słowach nie uświadomiona. Niemniej reagujemy zgodnie z zaprogramowaniami naszego środowiska.

Rodzice "Białej Moniki" – matka była lekarką na wsi, co wyszła za budowlańca. Mówiła gwarą czy z akcentem chłopskim – i uważano, że "straciła kastę". (Tata był straszny – wymagał obsługi przy stole jak w rodzinie chłopskiej. Choć robotny – zamiast dać się utrzymać i spokojnie zwiedzać Paryż, znalazł "swoich", zarobił na jakiejś budowie i kupił używany samochód – symbol dostatku w Polsce. Po czym, widząc wysokość cła – zostawił go córce – niby że dobry ojciec. Monika, co nie miała ani prawa jazdy, ani parkingu, co w Paryżu ważne – podarowała go kochankowi natychmiast. )

I ja przecież, w paryskich początkach, miałam pracę lekką, kilkugodzinną, pod dachem, w miłej atmosferze i wśród kulturalnych ludzi – ale najbardziej bolała utrata statusu, że z pani inżynier spadłam na sprzątaczkę.
Ech, to "polskie myślenie" i polskie przesądy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Reklama






Wysłany: Wto Maj 08, 2012 13:04    Temat postu:

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez N2 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 8 z 10
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

smierc  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group