Forum smierc Strona Główna smierc
smierc i umieranie
 
 POMOCPOMOC   FAQFAQ   SzukajSzukaj   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

BIEG
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez ddn
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Pon Wrz 09, 2013 07:57    Temat postu: BIEG Odpowiedz z cytatem

Poranek, mimo że mglisty, nie zniechęcał do codziennego biegania. Wszystko tu jest od dawna swojskie i znajome, a przy tym, w przeciwieństwie do okolicy, czyste i dość zadbane. Niewielu też tu przychodzi, szczególnie o tej porze dnia, bo miejsce jest odległe o kilka kilometrów od gwarnego śródmieścia i dzielnic bardziej zaludnionych. Trzeba tu czymś dojechać, żeby samotnie pobiegać. Można rowerem. Tak czasem właśnie robił. Miał starego i ciągle jeszcze sprawnego grata, którego bez obawy skradzenia wrzucał w krzaki przy ścieżce i po chwili rozgrzewki rozpoczynał codzienny bieg.
Pierwsze kilkadziesiąt kroków sprawiało spory ból, bo starsze ciało już ma to do siebie, że jest obolałe. Ale po przebiegnięciu kilkuset metrów te dolegliwości słabły coraz bardziej, aż nikły całkowicie. Najważniejsze zachować właściwy rytm i zjednoczyć ruch i oddech. Można sobie pomóc recytując mantrę, spopularyzowaną w latach sześćdziesiątych musicalem „Hair” - Hare Krishna Hare Krishna Krishna Krishna Hare Hare Hare Rama Hare Rame Rama Rama Hare Hare Hare Krishna Hare Krishna... Ta modlitwa nieźle spełnia swoje zadanie. Bieg staje się stanem, nie tylko ciała, ale i umysłu. Można już teraz biec bez doznawania cierpienia, bez wywoływania negatywnych emocji, nie reagując na nie, a jedynie być ich całkowicie świadomym. Czysta świadomość biegu.
Hare Krishna Hare Krishna Krishna Krishna Hare Hare Hare Rama...
Love love
Love love
Running
Running
Be in
Be in...
Miłość miłość
Miłość miłość
Bieganie
Bieganie
Jestem
Jestem...
Ta świadomość bycia jest dojmująca. Modlitwa zdaje się być zbędna. Ale niech trwa. Niech pojawia się tak samo co dnia, tak samo skuteczna.
Wybierz się na to, biegnij.
Raduj się z doznań i niech przemijają.
Uderzaj tenisówkami o elastyczne podłoże.
To lepsze niż cokolwiek...
Juana juana mari mari
Wide extensively
Way way up here
Realization...

Sneakers, path, freedom, happiness
Sneakers, path, freedom, happiness...


Ostatnio zmieniony przez dominikdano dnia Nie Lut 09, 2014 15:28, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklama






Wysłany: Pon Wrz 09, 2013 07:57    Temat postu:

Powrót do góry
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Wto Wrz 10, 2013 19:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rozumiem. Doceniam.
Pale. Mam zadyszke. Nie dobiegne juz do autobusu ani do tramwaju.
Inwalidztwo.
A zreszta, bieganie i inne sporty mnie meczyly juz w dziecinstwie: astma. Potem doszla niewydolnosc serca...
Cialo mam nie nadajace sie do fizycznego wysilku. Raz jak sforsowalam (wyladowalam ciezarowke drewna) karetka mnie odstawila do szpitala z podejrzeniem zawalu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Wto Wrz 10, 2013 20:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ddn, świetnie że jesteś, właśnie o Tobie myślałam.
Pamiętasz, dobre kilka lat temu pisałeś o nieistnieniu czasu u Nagardżuny. Czy jeszcze masz linka?

Teraz na salon24.pl, gdzie właśnie dyskutuję (blog prof. Jadczyka, w tej chwili jesteśmy pod postem http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/531376,ufo-czy-uap#comment_8095304 ) przyszedł Zbigniew Modrzejewski (nick Zbyszek M) i wkleił swoje tłumaczenie fragmentu „Mula madhyamaka karika” (na angielski przełożył profesor Jay Garfield pod tytułem „The Fundamental Wisdom of the Middle Way”, Oxford University Press, 1995. Rozdział XIX „Mula madhyamaka karika” z angielskiego przełożył Zbigniew Modrzejewski ) http://www.zbigniew-modrzejewski.webs.com/teksty/czas_Nagardziuna.html .
Także daje linka do własnej rozprawy "O naturach czasu" ( http://www.zbigniew-modrzejewski.webs.com/naturyczasu_index.html ) i - absolutna sensacja – link do "Zasada względności z teorii względności Alberta Einsteina została ostatecznie oficjalnie i formalnie OBALONA
przez prof. Janusza Drożdżyńskiego w czerwcu 2013 " http://larix.salon24.pl/532325,zasada-wzglednosci-obalona – obejrzyj po linkach koniecznie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Wto Wrz 10, 2013 20:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nino, w różnych miejscach o tym dyskutowałem, ale na naszym forum chyba nie.
Tylko chyba tu coś niecoś o tym jest.
http://umieranie.phorum.pl/viewtopic.php?t=878
i tu najstarszy z nich
http://forum.medytacja.net/viewtopic.php?f=105&t=3310
no jeszcze ten tekst
http://www.diamentowadroga.pl/dd17/czas
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Wrz 11, 2013 13:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Thx, przejrze. Ale mi sie wydaje, ze tekst byl w Republice. Dawno, jeszcze zanim to forum zaistnialo.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Sro Wrz 11, 2013 14:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na takim forum - Republika chyba nie pojawiałem się.
Może o tym myślałaś?

http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,36719
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Wto Sty 14, 2014 10:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wczoraj zrobiłem sobie proste badania analityczne mojego ciała, wagi itp. parametrów, jego składu. Okazało się, że mój wiek metaboliczny jest młodszy aż o 12 lat od wieku rzeczywistego i to bez żadnej magii, czarów itp. guseł. Po prostu zdrowy tryb życia, nieco sportu dla przyjemności i ponad 30 lat wegetarianizmu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Sty 15, 2014 02:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mam w tej chwili 68 lat (bez paru miesięcy), zadyszkę przy większym wysiłku i zmarszczki. Ale zęby jeszcze własne (choć żółtawe), włosy nadal szatyn naturalny, jeszcze nie muszę farbować (choć przy skroniach trochę srebrnych nitek) , figura zawsze zgrabna, brzuch twardy i płaski, włażę nadal w ten sam kostium kąpielowy gdy miałam lat 20. Mam przyjaciela bardzo miłego w łóżku, i jak zechcę, paru innych dawnych ex- nadal zaprosi mnie na wiadome rozrywki.
Wysiłku fizycznego nie lubię, teraz przyjaciel wozi mnie swoim samochodem. Ale latem w Normandii na jego terenie trawniczek (gdzie mój leżak, stolik, parasol) muszę sama wykosić i obsadzić kwiatkami. Zimę spędzam w zacisznym ciepłym miejscu gdzie oddaję się ulubionym zajęciom: przyklejona do kompa, zarywam noce grając w najgłupsze gry i pyskując po czatach i forach. Wypijam przy tym dużo pysznej kawy (najlepsza nesca "Carte Noire") i wypalam masę papierosów.
50 lat palenia. (Alkohol odstawiłam, bo zakłóca precyzję myślenia.) Wcinam wszystko. Mój aktualny man pysznie gotuje, ale ze swoim psem są bardzo mięsożerni (najlepszą jarzynką jest dla nich szynka).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Sro Sty 15, 2014 08:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nino, jestem pod wrażeniem i pełen podziwu :)
Jak utrzymujesz taki znakomity stan ciała?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sro Sty 15, 2014 20:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nic w tym celu nie robię. Zawsze takie miałam. Ignoruję? Nie zwracam uwagi?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Czw Sty 16, 2014 03:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ddn, świadomie nic nie robię, ale coś mi przyszło do głowy w związku z Twoim pytaniem:

Najpierw jako wstęp przedruk z rozmów z b.miłego forum http://aspi.net (11k, zapraszałam!) , gdzie inteligentne dzieci gawędzą na wszelkie tematy:

Mruczanka napisał:
Jeśli chodzi o link, który zamieściłeś, pwjb, to jest on znakomitym przykładem iż anoreksja to właśnie choroba.
I tak jak w alkoholizmie, na początku jest pięknie, człowiek czuje się świetnie i jest szczęśliwy, to przychodzi moment, kiedy tej "kontroli" nad własnym ciałem nagle braknie i człowiek nawet nie wie kiedy to się dzieje.
Nagle zdajesz sobie sprawę, że nie możesz jeść wcale, trudno cokolwiek przełknąć, mięśnie słabną i zaczynasz się przewracać. Poziom cukru zaczyna spadać i dostajesz drgawek, nawet łyk wody sprawia żołądkowi ból, bo jest tak skurczony.
Nie chciałbyś tego przeżywać, nikt by nie chciał

Nina2 napisał:
Hm, Mruczanka...
Anoreksja... Jeden z moich przyjaciół odwiedził mnie w Paryżu wychudzony na szkielet. Ale przy tym miał niesamowitą ilość energii, nie mógł spać, aż tiki nerwowe na twarzy z przyspieszenia, denerwował się na nas, że go nie rozumiemy. Dziennie musiał przebiec czy przejść szybkim krokiem 50 km żeby ją rozładować.
Ja się przestraszyłam. Poleciałam do IMI zapytać. Powiedzieli mi "anoreksja mentalna", żeby go zważyć i obserwować co je. Fochnęłam się: ja chcę go odkarmić a nie obserwować!
Ale zanim zdążyłam, on już był w Italii. Chyba pieszo, nosiło go, nie mógł usiedzieć na miejscu. A za rok, gdy znowu odwiedził mnie w Paryżu, miał (mając 40 lat) nowe prześlicznie wymodelowane ciało 17-latka, nawet z tym wrażeniem za długich kończyn, jak u młodego źrebaka. Gdy zapytałam, jak to zrobił, usłyszałam: joga, plaża, masaże.
Czy w Twojej anoreksji chodziło o coś podobnego?

Mruczanka napisał:
Nie wiem o co chodziło w mojej anoreksji ?
Nie myślałam o tym, jak wyglądam. Po prostu miałam dużo na głowie, grafik zapchany głupotami i zapominałam jeść.
Dopiero komentarze innych, że jestem chuda, mało jem - i tego było coraz więcej, więc zaczęło dać mi do myślenia.
Następnie wypad do sklepu. Przymierzałam ciuchy w najmniejszym dostępnym rozmiarze i wszystko na mnie wisiało.
Patrzyłam w lustro i nie widziałam, że jestem chuda. Pomyślałam, że to sklep dla grubasów, bo to inni zdawali mi się więksi i grubsi. Problem polegał na tym, że to nie był sklep dla grubasów, a w każdym innym miałam takie same odczucia.
Miałam dość, a czarę goryczy przelało, kiedy nagle w środku miasta prawie mdlałam.
Zmieniłam styl życia - szybki pęd, to nie dla mnie. Okazało się, że taki "żółwik" powolny jak ja, nie może mieć zapchanego grafiku. Musiałam bardziej skupić się na posiłku - co i ile jem.
W miarę spokojne życie pomogło mi przytyć, choć różnie to bywało, waga skakała, ale ogólnie jest dobrze.

Mrówek napisał:
To raczej nie jest typowa anoreksja. (...)W anoreksji nie zapomina się o jedzeniu - jedzenie staje się obsesją a właściwie niejedzenie i odchudzanie. To wypełnia cały umysł i zapełnia cały czas. Miałem taką znajomą anorektyczkę (chociaż wcale nie chudą - ale taką miała diagnozę) która potrafiła co 15 min. pytać czy czegoś nie ugotować, a może, że po lody pójdzie a może na jutro coś do jedzenia. Tylko potem się okazało że wszyscy jedli to co ona przygotowała (bo miała talent do gotowania) ale jej samej nikt nie widział jak jadła. Mówiła że najadła się podczas gotowania.
Widziałem też chłopaka - na siłownię przychodził codziennie, po 3 godz. intensywnych ćwiczeń aerobowych. Od znajomych wiem że żywił się tylko jajkami. Dres wisiał na nim jak na kościotrupie, zresztą nikt bez dresu go nie widział - może i dobrze. Już to co się działo z jego twarzą mogło przestraszyć.

kate103 napisał:
Jeżeli chodzi o jedzenie to ja mam bardzo słabe poczucie głodu. Najgorzej właśnie jak coś robię (np. jak jestem w pracy)- to wręcz wkurza mnie, że muszę iść coś zjeść (muszę, bo mój organizm się wycwanił i wpadam w niedocukrzenia). Zresztą zawsze tak miałam, że jadłam bardzo mało (babcia zawsze mi jakieś specyfiki na apetyt kupowała). Jestem osobą szczupłą, ale wagę trzymam stałą. Jedynym okresem gdzie sporo przytyłam była ciążą, ale wtedy jedzenie było swego rodzaju zadaniem. Wtedy zaburzone z kolei miałam poczucie sytości.

Nina2 napisał:
U mnie w ciąży wspaniale działał instynkt. Od razu wiedziałam, co wolno mi czy co należy zjeść, a czego nie (te słynne "zachcianki"). (Papierosy, choć wcześniej paliłam, budziły wstręt aż do mdłości.) Za to pieczona kura, jaka była pyszna! Jadłam ją chyba na tydzień przed porodem. Po powrocie ze szpitala dostałam znowu taką samą – i rozczarowanie, smakowała nijako jak wata, instynkt z okresu ciąży przeminął.
Ale nauczyło mnie to, że moje emocje (gniew, przyjemność, nawet miłość) nie zależą od 1° zewnętrznego bodźca (który je może wywołać) , ale od mojej 2° zdolności do ich odczucia i 3° mojej (świadomej lub nie) zgody na ich uzewnętrznienie.
O tym wszystkim słyszałam dużo później na Karma-Lingu, gdy Ringu Tulku (wysoki międzynarodowo udzielający się Lama) wykładał nam dzieło Gampopy (taki Ken Wilber buddyzmu). Tak, że ta pieczona kura to tylko taki mój prywatny przykład.

PS Ktoś nie uczony (i trenowany) w buddyjskich naukach o obserwowaniu i przemienianiu emocji, reaguje spontanicznie, na gniew czy agresję odpowiada gniewem, nawet jeśli dawno dorosły.
A nigdzie nie spotkałam tych nauk poza buddyzmem. No, nasza religia mówi, że to czy tamto jest nieładne, ale nie podaje ćwiczeń (metod) jak to "ładne" osiągać.

kate103 napisał:
Nino mimo, że nie studiowałam nauk buddyjskich ostatnio udało mi się to wyćwiczyć- nauczyłam się tego że czyjeś emocje nie muszą na mnie wpływać, każdy jest sam odpowiedzialny za swoje emocje. Zauważyłam, że ludzie lubią "zwalać" na innych odpowiedzialność za swoje emocje ("bo mnie zdenerwował, bo zrobił to czy tamto").
Teraz czuję się "ponad tym"- Twoje emocje-twoja sprawa.
Co do ciąży rzeczywiście instynkt działa niesamowicie- jak zup nienawidziłam tak w ciąży nie mogłam się nimi najeść:)

Nina2 napisał:
Brawo, kate103, jeśli sama do tego doszłaś.
Ja dostawałam instrukcje, po czym sama musiałam sprawdzać czy prawdziwe czy nie. Ułatwiona droga.
(Bo po co od nowa wynajdywać rower, skoro już jest? Jedną rzecz sama znajdę, a 10 nie.)

Ci, co dorośli, mówią nadal "bo mnie zdenerwował, bo zrobił to czy tamto" – usprawiedliwiają się jak małe dzieci (przed kim?). Nie są panami własnego życia i własnych emocji, ale łatwo ulegają manipulacji (nawet przez reklamy telewizyjne).
Podobno takich, nie potrafiących myśleć samodzielnie, jest 95% ludzkości.

RainbowInTheJar napisał:
Anoreksja nie oznacza, że ktoś jest chudy. To choroba psychiczna, przez którą człowiek stara się być jak najbardziej chudy.

Nina2 napisał:
Słyszałam, że w anoreksji jest niechęć do własnego ciała czy do własnej fizyczności.
Może anorektyk wolałby być czystym duchem a nie być uziemionym w ciele, które wymaga wiele starań, boli, starzeje się a w końcu rozkłada się i śmierdzi?

Althorion napisał:
To raczej nie wystarczy — też bym tak wolał, a jakoś mnie trudno o anoreksję posądzić.

Nina2 napisał:
Ale oni mogą próbować: zmniejszać wagę ciała i nadmiarowego tłuszczu licząc, że w granicy zupełnie znikną?

Widziałam raz anorektyczkę na plaży w Lozannie, siedziała otoczona grupką przyjaciół. Młoda dziewczyna, włosy blond proste długie do pasa, zagłodzona na szkielet, żebra jak na rzeźbie tego arhata w sztuce Dalekiej Azji – I była prześliczna i jakoś bardzo estetyczna.

Althorion napisał:
Są szybsze metody na popełnienie samobójstwa.

Nina2 napisał:
Z drugiej strony, ten mój przyjaciel, co przeszedł przez anoreksję jak i ta dziewczyna w Lozannie – byli prześliczni. Przyjaciel (tego dłużej znałam) do 40-ki miał zwykłe ludzkie ciało. Potem się zagłodził na szkielet, a w następnym roku miał wyhodował sobie nowe idealne ciało o bezbłędnych proporcjach, patrzyłam z zachwytem, jak i każdy. Może o to chodzi, są perfekcjonistami? Metoda nieco radykalna, podobno niebezpieczna i aż umrzeć można, ale skteczna. Tego nie da żadna siłownia, tu trzeba jogi i tej instynktownej mądrości ciała, (co czasem i ja się przekonuję że istnieje, a oni mieli do niej dostęp stały?)


Otóż to, instynktowna mądrość ciała, poza świadomością. Zauważyłam dawno, gdy u Swami Shivananda przeczytałam, że mogą pojawić się "spontaniczne mudry", że i ja nieraz w medytacji czuję wprost aż przymus by zmienić położenie dłoni (w wadżrajanie zazwyczaj medytujemy z dłońmi na kolanach, nie jak w zenie; pozycje są dużo bardziej dowolne). Potem mój przyjaciel Stan miał raz wyładowanie Kundalini przez 4 czakramy w mojej obecności. Wyglądało to trochę jak atak epilepsji, lecz jego dłonie wykonywały w tym czasie idealne mudry. Też spontaniczne, jego ciało samo z siebie je znało. Tej na splocie słonecznym aż się przestraszyłam, taka była gwałtowna. Ale na zakończenie złożył dłonie w też idealnej pozycji jak podczas medytacji Zen. Gdy go potem o to zapytałam, odpowiedział: "Musiałem, inaczej energie by mnie rozerwały".
Dalej: ja, gdy zaczynam wznoszenie Kundalini aż do najwyższych czakramów (może aż "wywalić z ciała", świadomość czyli ja jest wtedy nad moją głową) też po paru prostych składnikach (których nie chcę tu podać) ciągnę trochę energii (chyba jeszcze seksualnej?) na start z dwóch (symetrycznie) obecnych w pobliżu młodych mężczyzn. Nawet nie muszę ich znać ani ich dotykać, wykonuję w ich kierunku pewien gest, dość brutalny (spontaniczny, zauważyłam, bo zawsze się w tym wypadku powtarza; a nie znalazłam go w rysunkach mudr na różnych portalach.) Wewnętrznie mam wrażenie, że ciągnę z nich trochę energii (ale nigdy ich o to nie pytałam ani nie rozmawiałam z tymi od reiki tzn nie ustalałam obiektywniej jak to działa).

Takie są ewenementy, które mi dają do myślenia. Ale jak to wygląda na stałe? Chłopak, o którym wspominam w temacie anoreksji był moim nauczycielem Kundalini-jogi. Co wiem, to u niego podpatrzyłam. Aura na nim była z 10 x silniejsza niż na zwykłych ludziach i chyba miał wszystkie czakramy otwarte od urodzenia. Ciało jest wtedy nasycone praną. A ezoteryczne jogi mówią, że otwarcie szóstego czakramu (w gardle) daje wieczną młodość ciała. Druid (z jego gatunku, podobny do niego jak z rodziny) też już po 70 sprawiał wrażenie 30-latka.

Ciało wie samo. To, co do nas w starożytnych przekazach dotarło, to tylko podpatrzone, zaobserwowane a nie wymyślone. A na końcu ciało też będzie wiedziało jak umierać (nawet jeśli "ja" będę nieświadoma ) i samo wykona tę słynną kheczari-mudrę na zatrzymanie serca i oczy w słup na ułatwienie wizji.
Czyli: moje ciało "wie lepiej". W tej chwili, jak stare wygodne ubranie, nie przeszkadza i nie muszę go zauważać. Świadomie nic robić nie muszę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Pią Sty 17, 2014 14:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nic nie wiem o spontanicznej mądrości ciała. Ciało niewiele samo wie. Przypisywanie mu jakiegoś intelektu jest błędem. Za mądrość także i ciała odpowiada właśnie umysł, który nie tylko myśli refleksyjnie, lecz też stymuluje i kontroluje wewnętrzne funkcje organizmu, ale bardziej jak program komputera. Dostaje informacje i o jakichś parametrach i na to reaguje niejako automatycznie.
O samym umyśle niewiele wiadomo, czym jest, gdzie się mieści w ciele, a może obok ciała, lub całkiem poza? Nie daje się zlokalizować w przestrzeni. Trochę wiadomo tylko jak działa i funkcjonuje.

Te wszystkie doznania w czasie medytacji to zwykłe złudzenia, na które medytujący reaguje także jakimiś poruszeniami, np. mudrami :) i wymyśla, że bez tego magicznego gestu by go coś rozerwało. Jakby miało go rozerwać, to jakiekolwiek mudry i tak nie powstrzymają eksplozji. Po prostu BUM! i po joginie :)
Podobnie też całkowitym złudzeniem jest wampirzenie energii nawet i seksualnej :) z innych ludzi. Wydaje się tylko, ze coś z nich zassali i to przez ścianę. Takie złudzenia z pewnością poprawiają humor u wampirka energetycznego nie czyniąc nikomu najmniejszej krzywdy. Można się upajać do woli :D
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Sob Sty 18, 2014 02:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ok, w takim razie są to tylko moje subiektywne wrażenia i każdy pozostaje przy swoim.

A jak Ty robisz te ćwiczenia przygotowujące na świadome umieranie, jak "powa" czy inne z anuttara-yogi (jogi umierania)?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dominikdano



Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 706

PostWysłany: Sob Sty 18, 2014 11:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nina2 napisał:
A jak Ty robisz te ćwiczenia przygotowujące na świadome umieranie, jak "powa" czy inne z anuttara-yogi (jogi umierania)?


Ja już umarłem, co miałby jeszcze ćwiczyć, Nino? :)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Nina2



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 3191
Skąd: Paris, France

PostWysłany: Pon Sty 20, 2014 01:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aha. Ale ja aktualnie mam cialo. Ktore przyjdzie mi kiedys opuscic. I tym razem nie chce tego sknocic jak poprzednio.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Reklama






Wysłany: Pon Sty 20, 2014 01:50    Temat postu:

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum smierc Strona Główna -> Moderowane przez ddn Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

smierc  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group